W Dywitach niedaleko Olsztyna Henryk Mondroch, regionalny pasjonat historii, odkrył pozostałości po ogromnej bazie sterowców i balonów wojskowych. Zachowały się m.in. stacje cumujące oraz torowisko prowadzące do nieistniejącego hangaru.
Historia sterowców i balonów wojskowych w Dywitach sięga 1913 roku. Wtedy miasto Olsztyn zakupiło od miejscowego gospodarza teren pod bazę sterowców i balonów wojskowych. Wiosną następnego roku lotnisko było gotowe. Powstała olbrzymia hala o wysokości 34 metrów i długości 192 metrów.
Torowiska służące do transportu sterowców rozmieszczone były po oby stronach hali. Część zachowała się do dziś. Sterowce ściągano w dół i cumowano za pomocą lin przeplatanych przez stalowe obręcze umieszczone w żelbetowych blokach. W Dywitach były 24 punkty "kotwicze". Na terenie lotniska znajdowały się garaże, warsztaty, magazyny, radiostacja i stacja meteorologiczna.
Jak udało się odnaleźć pozostałości bazy? Wszystko dzięki mojemu nieżyjącemu już koledze, który zdradził, że w czasach swojego dzieciństwa bawił się "cumami" dla sterowców w naszym lesie - opowiada Henryk Mondroch - Przeszukałem teren i odnalazłem kotwy oraz pozostałości po torowisku.
Niewykluczone, że las w Dywitach kryje więcej takich niespodzianek, ponieważ baza była ogromna. Cały czas szukam kolejnych "skarbów" i na pewno będę szukał dalej - zapowiada Mondroch.