Trzymiesięczny areszt dla 33-letniego mieszkańca Piły, który w weekend na lotnisku w Gdańsku zaatakował kobietę rozbitą butelką. O poranku decyzję w tej sprawie podjął sąd. Wczoraj prokuratorzy przedstawili aresztowanemu zarzut usiłowania zabójstwa.
33-latek z Piły, który we wtorek był przesłuchiwany w prokuraturze, ma odpowiedzieć także za próbę zmuszenia mężczyzny, który ruszył kobiecie z pomocą, do zaprzestania tej interwencji: w jej trakcie został on uderzony w rękę tzw. tulipanem. Na szczęście nie odniósł obrażeń.
Ze złożonych przez napastnika wyjaśnień wynika, że pamięta on zdarzenie i nie kwestionuje faktu, że zaatakował kobietę. Śledczy przyznają jednak również, że 33-latek mógł mieć zaburzenia psychiczne. Prokuratorzy będą wyjaśniać, czy mogły one wystąpić na przykład na tle chorobowym, czy też były efektem przyjęcia jakichś środków odurzających. Od 33-latka pobrana została krew do badań. Wiadomo natomiast, że w momencie ataku nie był on pod wpływem alkoholu, a także, że jego ofiara była przypadkowa.
Do zdarzenia doszło w niedzielę wieczorem, gdy trwały odprawy pasażerów na lot do Dublina. Według relacji świadków, mężczyzna zaatakował kobietę przykładając jej do szyi rozbitą butelkę, do tego szarpnął ją i zaczął krzyczeć.
Na atak szybko zareagowali pracownicy jednej z firm współpracujących z lotniskiem. Mężczyźni obezwładnili napastnika i uwolnili kobietę.
Na szczęście nie stało jej się nic poważnego: 33-latek skaleczył ją jedynie w rękę, którą na miejscu opatrzyli ratownicy medyczni. Kobieta jeszcze tego samego wieczoru odleciała do Dublina.
Po zatrzymaniu mieszkaniec Piły został przekazany policji.
Policjanci zabezpieczyli do tej sprawy materiał dowodowy, między innymi monitoring. Przesłuchani zostali świadkowie. Jesteśmy również w kontakcie z osobą pokrzywdzoną - powiedziała RMF FM Karina Kamińska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.