Problemy z szybkim dostępem do aktów Urzędów Stanu Cywilnego w Polsce mogą potrwać nawet kilka lat. "Tak, to musi to potrwać"- przyznaje w rozmowie z RMF FM Grzegorzem Kwolkiem rzecznik MSW Małgorzata Woźniak. Od 1 września Urzędy Stanu Cywilnego korzystają tylko z jednolitego systemu "Źródło". Dlatego na odpisy archiwalnych aktów zgonu, narodzin, czy ślubu, których nie przeniesiono do tego systemu, trzeba czekać nawet tydzień.
Pytana o to, kiedy będzie można od ręki uzyskać wszystkie, także archiwalne odpisy aktów, rzecznik resortu, Małgorzata Woźniak powtarza jak mantrę: Ten proces musi potrwać. Musimy pamiętać o jednej rzeczy. Od 1 marca zaczęliśmy tak zwana migrację tych danych. Innymi słowy, informacje, które były w teczkach, w szafach muszą zostać przeniesione do komputerów. W tym momencie przenieśliśmy ponad 560 tys. aktów stanów cywilnego, w tym ponad 500 tys. to akty urodzenia i małżeństwa. To pokazuje skale.
Proces, który rozpoczął się 1 marca w ocenie resortu potrwa jeszcze co najmniej kilka lat. Rzecznik MSW przywołuje przykład Francji.
Myśmy to nawet sprawdzili w innym kraju, we Francji. Tam ten proces trwał kilka lat. Przełożenie tych akt z szaf do postaci elektronicznej. Ale dziś, jeżeli ktoś potrzebuje swojego aktu urodzenia, to nie trzeba tam jechać. Można iść do dowolnego urzędu. Nikt nie traci, nawet jeżeli musi poczekać, czasu, pieniędzy i dnia wolnego - wyjaśnia Małgorzata Woźniak.
Niestety, cały ciężar przeniesienia akt do postaci cyfrowej spadnie na samorządy. Resort nie przewiduje dodatkowych funduszy na skopiowanie dokumentów. Już wspomogliśmy samorządy sprzętowo - tłumaczy rzecznik MSW.
(j.)