Kilkukilometrowy korek i sporo nerwów kierowców - to efekt popołudniowego protestu motocyklistów na A4. Właściciele jednośladów nie chcą płacić za przejazd tyle, ile kierowcy samochodów, domagają się obniżenia opłat.
Protest rozpoczął się ok. godz. 18. Dwie grupy motocyklistów podjechały pod bramki poboru opłat przy wjeździe na autostradę: w Balicach od strony Krakowa i w Brzęczkowicach od strony Katowic. Płacili niespiesznie drobnymi, groszowymi monetami, bądź wysokimi nominałami banknotów, dokładnie licząc pieniądze.
Protestujących kierowców jednośladów wsparli w ten sam sposób niektórzy - w większości zaprzyjaźnieni z nimi - kierowcy samochodów osobowych, dostawczych, ciężarowych czy autobusów. Również część motocyklistów przyjechała samochodami - mówili, że chodzi o to, by obsługa miała problem z identyfikacją pojazdów zamierzających przyblokować ruch na bramkach.
Taka forma płatności sprawiła, że przed bramkami ustawiły się kolejki. Kierowcy na wjazd musieli czekać nawet kilkanaście minut. Przy wjeździe na autostradę od strony Katowic niektórym puszczały nerwy. Było naprawdę gorąco. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Piotra Glinkowskiego:
Tym razem motocykliści zmienili nieco strategię protestu. Właściciele jednośladów nie chcieli bowiem zaskakiwać kierowców, tak jak było to poprzednio, i robić sobie z nich wrogów, dlatego o proteście informują dużo wcześniej – na drogach dojazdowych do bramek poboru opłat wywiesili banery z napisem „Protest na A4. Zalecamy objazd”. Sporo informacji na ten temat można także usłyszeć przez CB radio.
Obecnie motocykl traktowany jest jak samochód osobowy i za przejazd nim autostradą trzeba zapłacić 13 złotych. Fani jednośladów chcą bezpłatnego przejazdu lub niższej opłaty, np. 2 razy po 2 złote.