"Jak masz rodzinę, jak jesteś spełniony zawodowo, jak masz dom i musisz się opiekować dziećmi, to nie możesz podjąć takiej decyzji. To nie jest ten czas, bo to by było samolubne. A kiedy zostajesz sam i w końcu masz kasę, no to raczej to jest chyba ten moment" - mówi w internetowym Radiu RMF24, Kinga Tanajewska, podróżniczka, twórczyni kanału YouTube "onherbike", na którym nagrywa relacje ze swoich motocyklowych podróży po świecie.
Kinga Tanajewska pochodzi z Suwałk. W 2006 roku, po zakończeniu studiów wyjechała do Australii na studenckiej wizie. Ukończyła tam kolejne studia magisterskie i poznała męża. Przez pierwsze dwa, trzy lata nie podobało mi się tam w ogóle, ale potem kupiłam sobie motocykl i wszystko zaczęło się układać. Dziś uważam, że Australia jest najlepszym krajem na świecie - wspomina globtroterka w rozmowie z Przemysławem Skowronem.
Pasję do motocykli Kinga Tanajewska miała od dziecka. W wieku 16 lat zaczęła jeździć w klubie motocyklowym Jaćwing.
Gdy wyjechała do Australii, jej marzeniem stało się przejechać kraj dookoła na motocyklu. Stwierdziłam, że jak sama nie pojadę, to się to nie stanie, więc uznałam, że pojadę sama i objechałem te Australię dookoła sama. To była moja pierwsza taka podróż solo i wtedy zdałam sobie sprawę, że to jest najlepsze - mówi youtuberka motoryzacyjna. Przyznaje, że w trasie nie potrzebuje towarzystwa i dużo bardziej lubi podróżować sama.
Od zawsze marzeniem polskiej globtroterki była podróż dookoła świata. Początki w spełnianiu tego marzenia nie należały do najprzyjemniejszych.
Zaczęło się od wypadku, w którym w Kingę Tanajewską jadącą na motocyklu czołowo wjechało auto. Ogromny stres, bo jednak te zderzenia na czołówkę są najbardziej traumatyczne, bo twój mózg rejestruje, że zginiesz. Miałam ogromny stres pourazowy, połamaną rękę, połamaną nogę - wspomina podróżniczka.
Dodaje, że w tym samym czasie jej praca przysparzała jej dużo stresu, a na domiar złego rozwiodła się z mężem. To wszystko wpędziło ją w depresję. Przełomowym momentem było otrzymanie odszkodowania za wypadek.
Leczyłam się na depresję. Rzeczywiście ta terapia dużo pomogła. Dostałam też pieniądze z odszkodowania za te wszystkie moje połamane ręce, nogi i zator w płucach. W Australii to jest spora kasa, więc stwierdziłam, że teraz to jest taki moment, teraz albo nigdy. Mam kasę, męża nie mam, ja mogę teraz jechać dookoła świata. I sobie pojechałam - wspomina youtuberka.
Decyzja o podróży dookoła świata nie była dla Kingi Tanajewskiej łatwa. Miała dobrze płatną pracę, mieszkanie w Sydney i kredyt do spłacenia. To nie jest tak prosto powiedzieć sobie wszystko teraz mam zostawić. To był najcięższy moment w tej całej mojej podróży. To był najcięższy moment, żeby zacząć - przyznaje globtroterka. Dodaje, że w podjęciu takiej decyzji bardzo pomogła jej psycholog.
Polska "overlanderka" żyje z jeżdżenia motocyklem po świecie. Jak wspomina, podczas podróży dookoła świata najtrudniejszym testem była dla niej Mongolia. Trzy tysiące kilometrów w ogóle nawet asfaltu nie widziałam. Wjechałam w jakieś takie piachy. Najgorszą trasę wybrałam. Motocykl musiałam podnosić dwa razy dziennie, schudłam - wspomina podróżniczka. Przyznaje, że tamten wyjazd nauczył ją większej pokory.
Zdaniem youtuberki bycie samotną kobietą w trasie jest łatwiejsze niż bycie samotnym mężczyzną. Lepiej być kobietą podróżującą solo, bo ludzie są bardziej otwarci. To jest coś takiego, że chcą się tobą zaopiekować, że są serdeczni - twierdzi rozmówczyni RMF24.
Zwraca także uwagę, że kobieta na motocyklu wzbudza większy respekt wśród ludzi. Jak jedziesz motocyklem, to szacun. Zostawiają cię w spokoju. Ja naprawdę uważam, że mój motocykl to jest moja siatka bezpieczeństwa. Dopóki jestem ubrana w kurtkę, w buty, mam kask i jestem przy motocyklu, to ja czuję się taka silna - przyznaje podróżniczka.
Kinga Tanajewska, będąc prawie cały czas w podróży, pracuje zdalnie. Na bieżąco dodaje nowe filmy i zdjęcia na swoje konta na Youtubie i Instagramie.
Jak wspomina, kupuje lokalne karty SIM, żeby móc korzystać z internetu w różnych zakątkach świata. Są takie miejsca jak Mongolia czy Namibia, czy Ghana, gdzie zdarzają się takie bezdroża, że rzeczywiście tam czasami parę dni możesz nie mieć zasięgu. Mnie to wcale nie przeszkadza, wtedy jest super. Wtedy dotykam telefonu tylko, jak chcę zdjęcie zrobić. Uwielbiam takie momenty, że jestem odcięta od internetu - mówi youtuberka.
Dodaje, że mimo ogromu pracy z montażem, edycją i dodawaniem materiałów, daje jej to bardzo dużo motywacji do dalszych podróży. Jak ja bym miała tylko jechać i z nikim się tym nie dzielić, to chyba by mi się to znudziło. A tutaj mam taki cel w życiu drugi. Żeby coś nakręcić, żeby coś zobaczyć - stwierdza Tanajewska.
Opracowanie: Rudolf Zych