Gmina Katowice zapłaci 70 tys. zł zadośćuczynienia upośledzonej umysłowo dziewczynce, molestowanej w szkole przez nauczyciela WF. O wyroku Sądu Okręgowego w Katowicach poinformował jego rzecznik, Krzysztof Zawała.
21-letnia dziś Monika M. była molestowana w szkole przez siedem lat. Nauczyciel, który dopuścił się tych czynów, został już skazany i odbywa wyrok. Matka Moniki domaga się pieniędzy od gminy, jako organu założycielskiego szkoły i pracodawcy nauczyciela, który dopuszczając się molestowania, był wobec prawa funkcjonariuszem publicznym.
Z decyzją sądu nie zgadza się miasto. Jego przedstawiciele od początku procesu argumentowali, że roszczenia powinny być kierowane przede wszystkim pod adresem winowajcy. Miasto nie jest bowiem odpowiedzialne za nadzór pedagogiczny - zgodnie z ustawą o systemie oświaty leży to w gestii kuratorium.
Wyrok sądu nie jest prawomocny. Nie wiadomo, czy odwołają się od niego przedstawiciele gminy. Złożenie odwołania zapowiedziała natomiast matka Moniki, argumentując to nie tylko wysokością zasądzonej kwoty, ale też faktem, że sąd w uzasadnieniu wyroku uznał, że dziewczynka nie doznała krzywdy psychicznej.
Sąd powołał się tu na opinię biegłej psycholog, której opinia miała pomóc sądowi w ocenie rozmiaru doznanej przez Monikę krzywdy. Specjalistka oceniła, że dziewczynka, która osiągnęła intelektualny rozwój na poziomie trzy- lub czteroletniego dziecka, nie doznała krzywdy psychicznej, ponieważ prawdopodobnie została uwiedziona przez nauczyciela.
Biegła nie miała jednak wątpliwości, że molestowanie spowodowało szkody w rozwoju społecznym Moniki - zachowanie nauczyciela nauczyło ją bowiem pewnych norm, które w niesprzyjających okolicznościach mogą spowodować, że znów ktoś może ją wykorzystać. Podkreśliła też, że wyleczenie jej z tego za pomocą terapii nie jest możliwe.
Podobny los - co Monikę - spotkał kilkoro innych uczniów katowickiego zespołu szkół specjalnych. Zadośćuczynienia od Katowic domagają się także opiekunowie kolejnych dwóch
molestowanych dziewczynek - chcą 200 tys. zł.