7 mln złotych mogą kosztować firmę ubezpieczeniową Winterthur podejrzenia o molestowanie seksualne. Sprawę do sądu skierowała była pracownica firmy. Kobieta zarzuciła niedwuznaczne zachowywanie się swojego szefa na jednym z firmowych wyjazdów. Wczoraj ruszył pierwszy proces, w którym ofiara zażądała tak wielkiej sumy.
Dziewczyna twierdzi, że była obmacywana publicznie podczas jednego z przyjęć na wyjeździe służbowym. Świadkowie tych wydarzeń potwierdzają, że szef rzeczywiście zachowywał się nieprzyzwoicie w stosunku do swojej pracownicy. Stosowne, pisemne oświadczenia w tej sprawie złożyli w prokuraturze.
Jednak wczoraj, na pierwszą rozprawę, nie stawili się zarówno świadkowie, jak i sama pokrzywdzona. Uwagę pełnomocników obu stron zajęła dyskusja o utajnienie postępowania, o które wystąpił pełnomocnik Winterthuru. Jeżeli ktoś miałby interes w tym, żeby żądać, czy prosić, czy wnosić o to, żeby nie było jawności w tym postępowaniu, to nasza strona. Nasza strona chce jawności w tej sprawie. - mówił adwokat oskarżenia.
Mimo to sąd proces utajnił. Andrzej Rogoński, adwokat pokrzywdzonej, przyznaje, że proces może być precedensowy, jednak niekoniecznie łatwy. To są trudne sprawy. W prawie karnym nie ma takiego artykułu, który mówiłby, kto molestuje seksualnie.
Sejm pracuje wprawdzie nad nowelą prawa pracy, w której znajdzie się bezpośredni artykuł o molestowaniu, jednak nie pomoże to osobom, które dzisiaj dochodzą swoich praw w sądzie. Proces, po wczorajszej rozprawie, został odroczony. Sąd nie podał terminu kolejnej rozprawy.
Foto: Archiwum RMF
07:10