10 miliardów złotych, a przy bardziej ambitnej wersji - kilkanaście miliardów - ma kosztować nowy polski system obrony powietrznej i przeciwrakietowej. Koncepcji nowoczesnej tarczy, która ma powstać w Polsce, poświęcone było dzisiejsze posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Program finansowania tej potężnej inwestycji ma ruszyć w 2014 roku i trwać 10 lat. Część pieniędzy znajdzie się w budżecie na obronność. Jest też pomysł, by wykorzystywać pieniądze ze wzrostu gospodarczego. Armia jest finansowana na stałym poziomie 1,95 procent PKB. Przy wzroście - zwiększa się też budżet obronny - właśnie ta nadwyżka miałaby pójść na budowę tarczy. Kolejne źródło, to oszczędności po wycofaniu Polaków z Afganistanu, a także po reformie systemów dowodzenia w armii, a także kolejnej reformie - wojskowego szkolnictwa.
Zgodnie z założeniami nie ma mowy o budowie stacjonarnych wyrzutni rakiet, które pełnym parasolem przykryłyby całe terytorium kraju. System ma się składać z wielu mobilnych wyrzutni rakiet. Tworzenie tego systemu ma polegać na wyposażaniu polskiego wojska w nowoczesne systemy do obrony przed atakiem z powietrza. Dla przykładu - jeśli służby otrzymają ostrzeżenie, że Warszawa może być obiektem ataku rakietowego, wtedy na czas trwania tego zagrożenia w okolice stolicy będą ściągane baterie rakiet, które mogą obronić miasto. Warto dodać, że część tego systemu już istnieje na terenie naszego kraju - mowa o natowskim systemie radarowym.
Systemy rakietowe mają być kupowane na podstawie przetargów. Zakupy będą trwać co najmniej do 2024 roku. Przewidziano ich kilka etapów. Jeśli za 12 lat okaże się, że system ma już wystarczającą liczbę wyrzutni - będzie można zakończyć tworzenie tarczy. Mogą się też zmienić priorytety obronne, bądź zagrożenia - wtedy system może także ulec modyfikacji. Zgodnie z planami w przetargach nie będzie zastrzeżenia, że część produkcji musi być ulokowana w polskich firmach.