"W Lesznie funkcjonują dwa sklepy, w których można legalnie zakupić dopalacze" - piszą w swoim liście rodzice dzieci, które zetknęły się z tą używką. "Właściciele sklepów z dopalaczami korzystają z luk prawnych, a nakładane na nich kary są zbyt małe, aby ukrócić ten proceder. Właściciele budynków, kierowani żądzą zysku, pozostają obojętni na los użytkowników dopalaczy i ich rodzin. To nie oni towarzyszą im w drodze do szpitala, to nie oni nie śpią nocami bojąc się o zdrowie i życie swoje i swoich rodzin" - piszą rodzice.
Problem dopalaczy wybuchł medialnie i zniknął, ale nie został rozwiązany - skarżą się ci, których rodziny dotknęła tragedia związana z dopalaczami. Jedną z inicjatorek akcji jest Małgorzata, której kilkunastoletni syn zatruł się tym narkotykiem. Trafił do szpitala i przeszedł długą terapię. Jak twierdzą lekarze - z tego nałogu nie da się wyjść, można najwyżej do niego aktywnie nie wrócić.
Dla rodziny to jednak często ogromne problemy - kradzieże ze strony własnego dziecka, brak kontaktu, czasochłonne terapie i ciągła niepewność.
Nie uświadomiłam sobie, póki tego nie zobaczyłam - ostrzega innych rodziców Małgorzata. Myślę, że jestem jednym z wielu rodziców, którzy nie chcieli widzieć pewnych rzeczy. Argumentowałam sobie każde zdarzenie, każde niepowodzenie, każdą trudność z synem tym, że dojrzewa, taki okres, pobuntuje się i mu przejdzie - mówi matka chłopaka. Brutalnie doświadczyłam, że nie przeszło. Brutalnie doświadczyłam co to jest uzależnienie dziecka - opowiada.
Takich biorących dopalacze dzieci i zaskoczonych tym rodziców jest więcej. Z drugiej strony w Lesznie działają punkty, gdzie dopalacze są łatwo dostępne. Sprzedawczyni ze sklepu sąsiadującego z jednym z tych punktów twierdzi, że tamtejsi klienci to najczęściej jednak dorośli, tyle, że przyjeżdżają często z dziećmi, nawet w wózkach.
Szkoda tych dzieci - zauważa kobieta opisując, że co jakiś czas na ulicy leży ofiara dopalaczy. Policja i straż miejska mogą tylko czekać - jeśli do pół godziny nie dojdzie do siebie, wtedy wzywana jest karetka.
Lesznianie mają dość i chcą zdecydowanych działań od władz miasta. Te zapowiadają, że wkrótce będzie spotkanie z sygnatariuszami listu, i że są szykowane rozwiązania. Leszno dwa lata temu przyjęło nawet uchwałę, która miała pomóc w walce z dopalaczami, ale ówczesny wojewoda ją uchylił.
Teraz samorządowcy przekonują parlamentarzystów i ministerstwo sprawiedliwości, że coś trzeba zrobić. Szukają też własnych pomysłów i podpatrują inne samorządy, które wydały wojnę sprzedawcom niebezpiecznych substancji.
(łł)