Za zabójstwo noworodka i zakopanie jego ciała w lesie odpowie przed Sądem Okręgowym w Łodzi 38-latka, która według zarzucanych jej przez prokuraturę czynów dopuściła się w kwietniu ubiegłego roku. Grozi jej dożywocie.
O zakończeniu prowadzonego w tej sprawie przez Prokuraturę Rejonową w Zgierzu postępowania poinformował w czwartek rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania. Akt oskarżenia skierowano do Sądu Okręgowego w Łodzi.
Jak wyjaśnił prok. Kopania, policjanci ze Zgierza 10 kwietnia 2019 r. przesłuchiwali kobietę w ramach pomocy prawnej w sprawie nabywania środków poronnych. Nie była ona w stanie logicznie wyjaśnić, czy i kiedy nabywała tego typu środki, a także jak zakończyła się jej ciąża. Po badaniach szpitalnych okazało się, że poród nastąpił dzień wcześniej, a ciało noworodka zostało zakopane w lesie, w pobliżu miejsca zamieszkania 38-latki.
NIE PRZEGAP: 68-latek ze Skwierzyny - podejrzany o zabójstwo i poćwiartowanie zwłok partnerki - w areszcie
Funkcjonariusze udali się w opisane miejsce i po odkopaniu wierzchniej warstwy ziemi odnaleźli worek foliowy, w którym znajdowały się zwłoki dziewczynki - tłumaczył rzecznik.
Dodał, że mieszkająca wspólnie ze swoimi rodzicami matka dziecka była w związku z mężczyzną, lecz gdy w czerwcu 2018 r. dowiedziała się, że jest w ciąży, zaczęła unikać swojego partnera, nie odbierała od niego telefonów, nie odpowiadała też na wiadomości. Nie poinformowała go, że spodziewa się dziecka. Przez cały czas ukrywała ciążę oraz nie korzystała z opieki medycznej.
W dniu porodu przebywała w domu. Rodzicom powiedziała, że źle się czuje. Gdy zaczęła odczuwać silny ból porodowy udała się do łazienki, gdzie urodziła córkę. Dziewczynka dawała oznaki życia, było wyczuwalne jej tętno. Następnie, kobieta udała się do kuchni, tam odcięła pępowinę, po czym umieściła dziecko w foliowej torbie na odpady. Poszła do lasu nieopodal domu, gdzie wykopała szpadlem niewielki dołek w ziemi. Włożyła do niego worek z ciałem, przysypując go ziemią - relacjonował prok. Kopania.
Wyniki sekcji zwłok i przeprowadzone badania potwierdziły, że dziewczynka urodziła się żywa, oddychała po urodzeniu i była zdolna do życia pozałonowego bez stosowania czynności ratujących lub podtrzymujących życie.
Śledczy przedstawili kobiecie zarzut zabójstwa noworodka, za co grozi nawet dożywocie. Oskarżona początkowo przyznała się do popełnienia zarzucanej jej zbrodni, ale później zaprzeczyła temu. Tłumaczyła, że w dniu porodu znajdowała się pod wpływem silnych emocji i nie była świadoma swoich poczynań, czemu - jak wskazał rzecznik prokuratury - przeczą dokonane ustalenia. Zdaniem śledczych, skłaniają one do wniosku, że kobieta działała realizując wcześniej powzięty zamiar.
W takcie śledztwa biegli nie dopatrzyli się podstaw do kwestionowania poczytalności oskarżonej.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Nadpalone zwłoki znalezione w Witoszynie. O zabójstwo podejrzewany jest syn ofiary