30 września Sąd Apelacyjny w Gdańsku wyda wyrok ws. 45-letniego Daniela M. Mężczyzna jest oskarżony o zabójstwo żony w 1998 r. w Debrznie (Pomorskie). Śledztwo w tej sprawie wszczęto po ustaleniach policyjnego Archiwum X, badającego niewyjaśnione przestępstwa sprzed lat.
Przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku odbyła się dziś rozprawa odwoławcza w tej sprawie.
W październiku 2019 r. Sąd Okręgowy w Słupsku skazał Daniela M. na 15 lat więzienia. Oprócz zarzutu zabójstwa żony mężczyzna był też oskarżony o wyłudzenie alimentów na córkę w kwocie ponad 14,8 tys. zł. Sąd zasądził też tytułem zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonej córki zamordowanej Magdaleny J. kwotę 100 tys. zł oraz 50 tys. zł na rzecz jej brata. Od tego wyroku odwołały się wszystkie strony procesu: prokuratura, obrońca i oskarżyciel posiłkowy.
Prokuratura domaga się dla Daniela M. kary dożywotniego więzienia. Obrońca chce uniewinnienia mężczyzny.
Obrońca Daniela M. Marek Kobyłecki podkreślił, że w tej sprawie nie ma żadnych bezpośrednich dowodów.
I tak naprawdę kwestia najważniejsza, choć może błaha z punktu widzenia życia ludzkiego, czyli kłódka. Prokuratura i Sąd Okręgowy wywiedli wnioski wskazujące na to, że zmiana kłódki nastąpiła podobno dwa dni po rzekomym zaginięciu pokrzywdzonej. Zeznania głównego świadka w tej sprawie są niekonsekwentne - zaznaczył.
Jest to o tyle istotna wątpliwość, że podważa istotę rzeczy, a mianowicie to, że rzekomo oskarżony miał utrudniać dostęp do piwnicy, co mogłoby wskazywać, że coś w niej ukrywa - argumentował adwokat.
Prokurator Renata Szamiel powiedziała, że sąd niższej instancji prawidłowo i rzetelnie odtworzył przebieg wydarzeń sprzed ponad 20 lat.
Zabił swoją żonę, matkę i porządną dziewczynę tylko dlatego, że chciał żyć w sposób swobodny, chciał się bawić. Postanowił usunąć swoją żonę, bo przeszkadzała mu w trybie życia, jaki sobie zaplanował - oceniła.
W ostatnim słowie Daniel M. (przyjął nazwisko drugiej żony) podkreślił, że jest niewinny. Nigdy w życiu nie podniosłem ręki na własną żonę, nigdy też w życiu nie krzyczałem. Jestem niewinny i chcę po prostu wrócić do domu - oświadczył.
Sąd pierwszej instancji przyjął, że kobieta została zamordowana 2 października 1998 r. i była to zbrodnia zaplanowana.
Daniel M. po powrocie z pracy do domu miał udusić swoją żonę wcześniej przygotowanym kablem elektrycznym. Miał też zaprosić znajomych, ale tylko do kuchni, by nie budzić śpiącej córki, a zyskać dla siebie alibi.
Gdy goście poszli w przekonaniu, że żona oskarżonego wyjechała do rodziny do Piły, jej zwłoki umieścił w torbie podróżnej. Bez butów i bez biżuterii, z którą kobieta się nie rozstawała. Wieczorem torbę z ciałem zniósł do piwnicy, do nieużywanego pomieszczenia. Widziany przez sąsiadkę, późniejszą partnerkę, wyjaśnił, że idzie po węgiel. Zwłoki żony umieścił w pozostałościach średniowiecznej studni, wylał posadzkę, podłogę wyłożył cegłami. Zmienił kłódkę.
Jak ustalono, Daniel M. różnym osobom podawał różne wersje co do zniknięcia żony. Świadkowie zeznali, że jednym powiedział, że "wyszła jak stała", innym, że wyjechała do rodziny do Piły, że pojechała do Niemiec i się "tam prostytuuje" lub że go okradła.
Zaginięcie żony mężczyzna zgłosił 18 października. Dzień później wystąpił do sądu z pozwem o rozwód, który ostatecznie został orzeczony, z jednoczesnym wnioskiem o zasądzenie alimentów od żony na rzecz ich małoletniej córki.
Śledztwo w sprawie zabójstwa Prokuratura Okręgowa w Słupsku wszczęła w połowie kwietnia 2017 r. po ustaleniach dokonanych przez pracowników sekcji kryminalnej Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku oraz funkcjonariuszy tzw. policyjnego Archiwum X, badających niewyjaśnione sprawy sprzed lat. Istotny wpływ na to, że zajęto się ta sprawą ponownie, miał brat zamordowanej kobiety.
24 kwietnia 2017 r. w piwnicy domu w Debrznie, w którym po zaginięciu żony wciąż mieszkał Daniel M., znaleziono pod posadzką szczątki kobiety. Tego samego dnia mężczyzna został zatrzymany przez policję, a dwa dni później usłyszał zarzut zabójstwa byłej żony.
Wyniki badań DNA znalezionych szczątków potwierdziły z prawdopodobieństwem sięgającym 99 proc., że to zwłoki żony oskarżonego. W chwili śmierci miała 20 lat.