Sześć osób usłyszało już zarzuty po poniedziałkowych zamieszkach na marszu narodowców we Wrocławiu. Został on rozwiązany przez włądze miasta z powodu antysemickich haseł i używania materiałów niebezpiecznych.
Jak dowiedział się reporter RMF FM, pierwsze sześć osób odpowie m.in. za czynny udział w zbiegowisku pomimo wiedzy, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na osoby lub mienie.
Byli to czterej mężczyźni mieszkający na terenie Wrocławia, powiatu wrocławskiego i kłodzkiego, w wieku od 31 do 40 lat. Wszyscy zostali objęci dozorem policji, a wobec dwóch z nich, zastosowano dodatkowo poręczenia majątkowe. Zatrzymane zostały także dwie 17-latki, które odpowiedzą za znieważanie interweniujących funkcjonariuszy - wyjaśnił Łukasz Dutkowiak z wrocławskiej policji.
Do prokuratury doprowadzane są kolejne osoby.
Marsz narodowców został rozwiązany przez miejskich obserwatorów po tym, jak wznoszone były m.in. hasła antysemickie oraz odpalone zostały race świetlne, które następnie rzucano w stronę policjantów oraz innych osób.
Po rozwiązaniu marszu między tłumem a policjantami doszło do regularnej bitwy. W stronę policjantów poleciały race, kamienie oraz butelki. Funkcjonariusze odpowiedzieli armatkami wodnymi i gazem. W starciach rannych zostało pięć osób, w tym trzech policjantów.
Policjanci nadal analizują zabezpieczone nagrania i materiały w sprawie, które posłużą teraz do identyfikacji i wykonania dalszych czynności procesowych z pozostałymi osobami, które swoim zachowaniem naruszyły prawo - dodaje Dutkowiak.
Niewykluczone są kolejne zatrzymania.