Mijają dwa miesiące i dwa dni od czasu przyznania Polsce i Ukrainie praw do organizacji piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 roku. Na razie jesteśmy słabo przygotowani - mamy tylko pół stadionu, czyli przebudowywany stadion Lecha w Poznaniu i zero metrów nowych dróg. Jak grzyby po deszczu rosną za to komitety organizacyjne.
Dolnośląski komitet "rozegrał" na razie dwa spotkania. Pierwsze było po części techniczne, a po części piłkarskie. Nie będziemy przemawiać. Powiem tylko, dlaczego tam bramka za nami stoi. To jest jedna bramka, bo wszyscy gramy do jednej bramki – mówił na konferencji szef komitetu – wojewoda dolnośląski Krzysztof Grzelczyk.
Ale między pierwszym a drugim posiedzeniem działacze i politycy nie próżnowali – zapewnia Grzelczyk: W międzyczasie ukonstytuowały się komisje tematyczne.
A skoro się ukonstytuowały, to można było przejść do pracy. Najlepiej po drugim posiedzeniu podsumował ją Tadeusz Jastrzębski, szef Dolnośląskiego Oddziału Dróg Krajowych, po których mamy jeździć w czasie Euro. Dzisiaj zapadały jeszcze ustalenia o charakterze organizacyjnym
Organizacja pączkuje z dnia na dzień. Chcemy organizować polsko-ukraińskie Euro w 12 a nie 8 miastach – my zgłosiliśmy dodatkowo Kraków i Chorzów, a Ukraińcy Odessę i Charków.