Prezes Najwyższej Izby Kontroli Maria Banaś nie przyjdzie na wtorkowe posiedzenie senackiej komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej – dowiedzieli się reporterzy RMF FM Krzysztof Zasada i Krzysztof Berenda. Opozycyjni senatorowie chcieli go zapytać o niejasności związane z jego majątkiem.
Marian Banaś nie zjawi się na posiedzeniu, bo nie musi. W piśmie do szefa senackiej komisji prezes NIK przytacza regulacje dotyczące obowiązków Izby wobec Senatu - Senat pojawia się w nich tylko jako organ wyrażający zgodę przy powoływaniu prezesa przez Sejm. Senat może wezwać jedynie kandydata na stanowisko prezesa - przy jego powoływaniu, albo prezesa - ale tylko przy procedurze odwołania. Jedynie wtedy może domagać się wyjaśnień oraz odpowiedzi na senatorskie pytania.
Marian Banaś dodaje też, że sprawa, która interesuje senatorów, została skierowana do właściwych organów państwowych i one są od tego, by ją wyjaśniać.
Na koniec listu NIK zapewnia, że jeśli chodzi o działalność kontrolną, Izba "dołoży wszelkich starań, aby współpraca z komisjami senackimi byłą owocna".
Senacka komisja administracji i samorządu terytorialnego 27 listopada zdecydowała o zaproszeniu prezesa NIK Mariana Banasia na posiedzenie w dniu 10 grudnia.
Zaproszenie - jak wyjaśniał wtedy przewodniczący komisji Zygmunt Frankiewicz - wiązało się z wątpliwościami wobec prezesa NIK, jego działalności gospodarczej i działalności jako urzędnika państwowego. Szef komisji przyznał wtedy, że prezes NIK nie ma obowiązku stawić się na posiedzeniu.
Myślę, że to bardziej mieści się w granicach dobrych obyczajów niż obowiązku prawnego - wyjaśnił Frankiewicz.
NIE PRZEGAP: NIK ostro krytykuje sztandarowy program Patryka Jakiego "Praca dla więźniów"
Kłopoty Mariana Banasia pojawiły się, gdy "Superwizjer" TVN wyemitował reportaż, w którym m.in. ujawnił kontakty szefa Najwyższej Izby Kontroli ze znanymi w Krakowie przestępcami, który w wynajmowanej od Banasia kamienicy na krakowskim Podgórzu prowadzili pensjonat z pokojami na godziny. Reportaż nagłośnił również sprawę niejasności w oświadczeniach majątkowych szefa NIK, których kontrolę prowadziło już wtedy Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Kilka dni temu CBA poinformowało o zakończeniu kontroli oświadczeń majątkowych Mariana Banasia z lat 2015-19 i skierowaniu sprawy - z powodu stwierdzonych "nieprawidłowości" - do prokuratury.
Prokuratura Regionalna w Białymstoku wszczęła śledztwo dotyczące m.in. podejrzeń nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych Mariana Banasia.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości długo bronili Mariana Banasia. Zmieniło się to w ostatnim czasie. Jestem przekonany, że po rozmowie wczorajszej rozmowie pan prezes Banaś podejmie taką decyzję, jakiej oczekują władze partii PiS - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM 29 Stanisław Karczewski. Dzień wcześniej doszło do spotkania prezesa NIK z Jarosławem Kaczyńskim i Mariuszem Kamińskim. Wicemarszałek Senatu przyznał też, że oczekuje od szefa NIK-u "honorowej decyzji".
Banaś wciąż chce pełnić swoją funkcję. 4 grudnia wydał oświadczenie, w którym wskazał, że "był gotów złożyć urząd prezesa NIK". Podkreślił jednak, że "z przykrością" stwierdził, że jego "osoba stała się przedmiotem brutalnej gry politycznej", i że "jako prezes Izby nie może pozwolić, by stała się ona przedmiotem politycznych rozgrywek i targów". Dlatego w poczuciu odpowiedzialności za Najwyższą Izbę Kontroli będę kontynuował powierzoną mi przez parlament misję - mówił.