Tylko 13 minut trwało wczoraj pierwsze posiedzenie litewskiego Sejmu, poświęcone odsunięciu od władzy prezydenta Rolandasa Paksasa. Sesję przerwano do czasu otrzymania z Sądu Konstytucyjnego konkluzji, czy Paksas naruszył ustawę zasadniczą.
Paksas – oskarżony o złamanie konstytucji i kontakty z rosyjską mafią – zostanie usunięty z urzędu, jeśli co najmniej 85 posłów w 141-osobowym Sejmie uzna, że przynajmniej jeden z sześciu stawianych mu zarzutów jest słuszny.
Jednak pomimo poważnych oskarżeń, w ostatnim sondażu prezydenckim dziennika "Lietuvos Żinios" zwycięzcą był Paksas. Tuż za nim uplasował się były prezydent Valdas Adamkus. Paksas został też ostatnio uznany człowiekiem roku na Litwie.
Reporter RMF Piotr Sadziński bez trudności znalazł jednak na ulicach Wilna także zagorzałych przeciwników prezydenta:
Czy zatem dni Paksasa są policzone? Według Aleksandry Jakinczos publicystki "Radia z nad Villi", wcale nie jest to takie pewne. Według niej nie wiadomo przede wszystkim, jak długo proces odsunięcia prezydenta od władzy potrwa.
Jeśli stanie się tak, jak zapowiadają prawnicy i impeachment potrwa 3 tygodnie, 1 maja Litwa wejdzie do UE bez prezydenta, ale przynajmniej z wyjaśnioną sytuacją - mówi Jakinczos. Poza tym nie wiadomo, czy prezydent zostanie odwołany. Tak naprawdę to jest jeszcze wielką niewiadomą, bo głosowanie będzie tajne, więc nie wiadomo, jak zdecydują posłowie.
05:30