Pierwsze namacalne konsekwencje uporu rządu Millera ws. unijnej konstytucji. 6 krajów UE - Niemcy, Francja, Holandia, Szwecja, Austria i Wielka Brytania - podpisały się pod listem-apelem o zamrożenie wydatków z unijnego budżetu od 2007 roku.

Już na szczycie w Brukseli, który zakończył się fiaskiem, kanclerz Niemiec Gerhard Schröder uzależnił hojność Berlina od sprawy konstytucji. Zaznaczył, że chce utrzymać wydatki na poziomie 1 proc. PKB. Teraz pułap ten wynosi 1,27 proc.

Stanowisko 6 krajów, które więcej wpłacają do unijnego budżetu niż z niego wyciągają, oznacza mniej pieniędzy na ubogie polskie regiony i autostrady. Berlin boryka się z olbrzymim deficytem, a tymczasem nadpłaca do unijnej kasy 10 mld euro. I stąd jego sprzeciw.

Komisja Europejska już w styczniu przedstawi swoją propozycję budżetu na lata 2007-2013. I chociaż przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi dość ostro odpowiedział na „list sześciu”, to Bruksela będzie musiała uwzględnić postulaty tych krajów.

Oznacza to, że Polsce trudno będzie wywalczyć dobre warunki finansowe. Ponadto Polskę czeka konflikt z dotychczasowym sojusznikiem – Hiszpanią, która nie będzie się chciała dzielić dotychczasową pomocą z Polską.

Posłuchaj także relacji korespondentki RMF Katarzyny Szymańskiej Borginon:

Nieugięte stanowisko polskiej delegacji w Brukseli w sprawie unijnej konstytucji – jak zaznacza minister spraw zagranicznych Finlandii - może sprawić, że w poszerzonej Europie będziemy mieć także znacznie mniejsze wpływy niż byśmy chcieli. Każdy powinien wykazywać pewną elastyczność, stanowisko Polski nie jest dobre na dłuższą metę. Nie w taki sposób pozyskuje się przyjaciół - powiedział w wywiadzie dla jednego z dzienników.

12:20