„Szarganie naszego dobrego imienia jako lekarzy pracujących od dziesięcioleci jest naganne. Tak się nie powinien zachować minister żadnego kraju” – tak poniedziałkową konferencję Bartosza Arłukowicza komentuje Marek Twardowski - były wiceminister zdrowia i członek zarządu Porozumienia Zielonogórskiego. „Lekarze nie zamknęli tych gabinetów przed pacjentami. Zamknęli je dlatego, że minister stworzył niebezpieczeństwo dla naszej pracy, nie dając nam dobrych narzędzi w postaci dobrych umów” – tłumaczy w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Grzegorzem Kwolkiem.

Minister dzisiaj przytaczał różne rzeczy. To były tak zwane półprawdy - tak Krajewski podsumowuje poniedziałkowe wystąpienie ministra. Relacjonuje też przebieg negocjacji z szefem resortu zdrowia. Zaproponowaliśmy 11,50. To była stawka negocjacyjna. Minister szybko wypadł z sali i mówi: to będzie kosztowało 2 miliardy. Wziął do tego NFZ, NFZ umie to szybko policzyć. Ja panu odpowiem, że nie wiem, czy to będzie kosztowało 2 miliardy czy nie - przyznaje.

Przyszedł minister z powrotem na salę i mówi: "to jest za dużo, ja tyle wam nie dam". Ja mówię: "rozumiem. To może zaproponujemy 11 złotych? Zszedłem już o 50 groszy, czyli o 6 złotych rocznie". Proszę sobie wyobrazić, że minister na to się nie odezwał, on nic nie powiedział - opowiada Twardowski. Chciał usłyszeć od nas jakąś sumę - to, co dezawuuje w Polsce społecznie to jest to, że lekarze są pazerni na pieniądze, że za dużo chcą. On potrzebował tego z naszej strony, żeby potem nas zdezawuować. Taki marketing polityczny - ocenia Twardowski.

"Mamy nadzieję, że kłopoty wkrótce się zakończą"

Porozumienie Zielonogórskie opublikowało emocjonalne oświadczenie, w którym odniosło się do zarzutów stawianych przez Bartosza Arłukowicza na poniedziałkowej konferencji prasowej. "Minister kierując się osobistą ambicją polityczną za wszelką cenę usiłuje postawić na swoim. Powtarza kłamstwa, które już wielokrotnie obnażaliśmy" - czytamy w dokumencie. "Sumienie nie pozwoliło nam podpisać z NFZ umowy niebezpiecznej dla pacjentów i dla nas. Była to dla nas dramatyczna decyzja, ale mamy nadzieję, że przy dobrej woli władzy wkrótce zakończą się wspólne kłopoty pacjentów i lekarzy" - podkreślili medycy.

"Minister rządu RP podważył konstytucyjnie zagwarantowaną wolność gospodarczą i zaatakował prawo przedsiębiorców do prowadzenia firm" - napisali lekarze PZ w oświadczeniu. "Podważa wiarygodność rozmówców z Porozumienia Zielonogórskiego. Wytyka im udział w spółce mającej na celu wspieranie rozwoju placówek podstawowej opieki zdrowotnej (m.in. pozyskując środki unijne). Spółka nie prowadzi obecnie działalności i nie posiada kontraktów z NFZ. Czy w związku z tym należy przyjąć, że wiarygodność ministra podważa fakt prowadzenia przez jego żonę sieci gabinetów stomatologicznych, do czego niezbędne było założenie działalności gospodarczej?" - pytali. Porównali też Arłukowicza do generała Wojciecha Jaruzelskiego, który jako ostatnio polski polityk postanowił zlikwidować legalnie działającą organizację związkową.

"Złożona przez nas Przysięga Hipokratesa zakazuje nam szkodzić naszym pacjentom. Protestujemy, bo nie chcemy ryzykować zdrowiem pacjentów i bezpieczeństwem warunków leczenia. Kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się prawdą - był taki, który w to wierzył... Minister zapomniał, jak skończył jego mistrz" - czytamy w oświadczeniu PZ.

Arłukowicz: Podpisano 85. proc. umów

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz poinformował w poniedziałek, że umowy z NFZ na 2015 r. podpisało już 85 proc. lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej w Polsce. Największy problem występuje w 23 powiatach w pięciu województwach, gdzie czynne są od jednej do trzech przychodni.

Minister poinformował, że premier Ewa Kopacz i kancelaria premiera są codziennie i na bieżąco informowane o sytuacji i postępach w podpisywaniu umów. Trudno, abym podjął się tak trudnej ofensywy i misji nie współpracując z całym rządem, w tym także z panią premier - podkreślił. Wyjaśnił, że mniej niż 70 proc. umów z NFZ podpisali lekarze rodzinni z pięciu województw: lubuskiego (32 proc.), opolskiego (45 proc.), podkarpackiego (53 proc.), podlaskiego (56 proc.) i lubelskiego (65 proc.). Jak dodał, to regiony, gdzie PZ jest aktywne i gdzie pracuje wielu lekarzy w nim zrzeszonych.

Stenogramy z negocjacji

W trakcie poniedziałkowej konferencji minister cytował ze stenogramów wypowiedzi liderów Porozumienia Zielonogórskiego z ostatniego spotkania negocjacyjnego, które odbyło się 29 grudnia. Podkreślił, że lekarze z PZ zażądali wówczas m.in. wzrostu stawek, zniesienia kontroli nad jakością pracy lekarzy rodzinnych, wprowadzenia opłat od pacjentów i możliwości zamknięcia przychodni na określoną liczbę dni roboczych w roku. Dodał, że to liderzy PZ uznali, iż spotkanie jest ostatnim w roku i od 2 stycznia gabinety będą zamknięte, bo temat finansów jest barierą, której nie da się przekroczyć.

Jestem gotowy do rozmów na każdy temat i w każdej chwili, ale dopóki pacjenci, choćby jeden z pacjentów, nie jest w pełni bezpieczny u lekarza rodzinnego i ich gabinety są zamknięte, muszę zajmować się pacjentami, a nie kolejnymi żądaniami Porozumienia Zielonogórskiego - zadeklarował Arłukowicz. Jednocześnie zarzucił działaczom PZ, że ich zespół negocjacyjny jest związany biznesowo, bo jego członkowie zasiadają we władzach prywatnej spółki.

W związku z brakiem porozumienia resortu zdrowia z PZ ws. kontraktów na 2015 r., część lekarzy po 1 stycznia nie otworzyła swoich przychodni i gabinetów. Punktami spornymi są m.in. nowe obowiązki lekarzy rodzinnych związane z wejściem w życie pakietu onkologicznego oraz sposób finansowania POZ.

(mn)