Instytut Pamięci Narodowej poradzi sobie z przeprowadzeniem lustracji, jeżeli taki obowiązek nałoży na niego Sejm – przekonuje prezes IPN Janusz Kurtyka. To reakcja na zarzuty na temat bałaganu, panującego w archiwach Instytutu.
Kurtyka uspokaja, że mimo problemów pionu archiwalnego i tajemniczych 300 worków leżących w piwnicach instytutu IPN jest gotowe na podjęcie nowych zadań.
„Rzeczpospolita” i „Gazeta Wyborcza” napisały, że w archiwach Instytutu znaleziono 300 nierozpakowanych worków z aktami MSW. Zdaniem dzienników, panujący w IPN bałagan podważa wyniki pracy IPN.
Instytut w specjalnie wydanym oświadczeniu odrzuca te zarzuty i twierdzi, że nieporządek powoduje opóźnienia w poszukiwaniach, ale nie prowadzi do błędów. Historyk IPN Antoni Dudek z kolei stwierdził, że w teczkach znajdują się „materiały drugorzędne z różnych okresów”.
Sam Kurtyka mówi, że jest tam „schwarz mydło i powidło”. Dodaje jednak, że jest pewne prawdopodobieństwo, że worki mogą kryć dokumenty, które pomogą w identyfikacji do tej pory nieznanych agentów bezpieki.
Jednak mimo wszystko nadziei na przełomowe odkrycia nie należy rozpalać. Zawartość worków to bowiem 1/800 zasobów IPN. W związku z tym, jak twierdzi prezes, kwestionowanie tylko z tego powodu dotychczasowej i ewentualnej przyszłej działalności Instytutu jest przesadą.