Główny Inspektorat Sanitarny ustala tożsamość pasażerów trzech międzynarodowych lotów, którymi z Zanzibaru do Polski podróżowało dziecko z błonicą - poinformował we wtorek szef tej instytucji Paweł Grzesiowski. Akcja jest bardzo szeroka. GIS zaznaczył, że dochodzenie epidemiologiczne dotyczy m.in. obywateli Polski, pasażerów lotu do Warszawy.

Jeden z pierwszych przypadków błonicy od lat potwierdzono w Polsce w ubiegłym tygodniu u 6-letniego chłopca. Dziecko nie było szczepione. Wróciło z wakacji w Afryce, z Zanzibaru. 6-latek leży na oddziale intensywnej terapii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Gromkowskiego we Wrocławiu. Jego stan, jak informują lekarze, jest ciężki, ale stabilny.

Sprawdzane są listy pasażerów

Sprawa zajmuje się także GIS. Dziecko podróżowało z Zanzibaru do Polski trzema różnymi samolotami.

Przesłaliśmy informacje do dwóch krajów przesiadkowych i trwają ustalenia szczegółowe list pasażerów, kto, gdzie i jakie miejsca zajmował w samolocie - powiedział Paweł Grzesiowski.

Podkreślił, że były to międzynarodowe loty, więc akcja jest bardzo szeroka. Ustalenia dotyczą także obywateli Polski, pasażerów samolotu, który wylądował w Warszawie.

GIS wyjaśnił, że indywidualnemu nadzorowi epidemiologicznemu podlegają też osoby z "najbliższego kontaktu", czyli te, które przez kilka godzin przebywały w tym samym pomieszczeniu co chory, bez zabezpieczeń. Wyjaśnił, że to kwarantanna, a możliwe jest pobranie próbek na nosicielstwo bakterii, profilaktyczne podanie antybiotyku i w zależności od sytuacji podanie szczepienia.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Grzesiowski poinformował, że dziecko otrzymało wszystkie niezbędne, dostępne terapie włącznie z antytoksyną błoniczą.

Na potrzeby tych przypadków lek jest zabezpieczony w agencji rezerw rządowych. To uwolnienie następuje po decyzji trzech ministrów. Ta sytuacja nastąpiła bardzo szybko. Udało się dosłownie w ciągu kilku godzin podać ten lek pacjentowi od momentu ustalenia rozpoznania - powiedział Grzesiowski

Zaznaczył, że na początku u dziecka zdiagnozowano objawy choroby układu oddechowego, a w ciągu kolejnych dni - objawy błonicy.

Dorosły z podejrzeniem błonicy

W szpitalu im. Gromkowskiego hospitalizowany jest też dorosły pacjent z podejrzeniem błonicy. Miał kontakt z chorym dzieckiem.

On również otrzymał surowicę antybłoniczą. Grzesiowski powiedział, że pacjent ten wykazuje na razie objawy umiarkowanie ciężkiego zakażania, głównie ograniczone do dróg oddechowych. Zastrzegł, że błonica przebiega podstępnie - toksyna może uszkadzać z opóźnieniem mięsień sercowy, nerki i mózg, dlatego o wyleczeniu można mówić dopiero po około 7-10 dniach od rozpoznania choroby. 

GIS nie widzi potrzeby interwencyjnych, akcyjnych szczepień na błonicę, gdyż rozpoznany przypadek nie jest rodzimy.

Nie ma alertu, który by mówił, że mamy zagrożenie błonicą na terenie Polski - powiedział Grzesiowski.

GIS podkreślił, że notowane w ostatnich latach sporadyczne przypadki błonicy w Polsce w większości dotyczyły osób dorosłych i była to głównie błonica skórna. Dodał, że nie były to przypadki ciężkie, stwierdzone u osób w kryzysie bezdomności czy u osób zaniedbanych.

Grzesiowski: Czekamy do końca marca

Błonica jest chorobę zakaźną gardła i krtani, która dzięki szczepieniom została populacyjnie wyeliminowana.

Okres wylęgania błonicy to są dwa tygodnie, zaś klasycznie choroba wylęga się w ciągu 5-10 dni - wyjaśniał Grzesiowski. 

Główny inspektor sanitarny zwrócił uwagę, że choroba przenosi się drogą kropelkową, a przebywanie w pomieszczeniu z innym chorym bez zabezpieczeń może zaowocować zakażeniem.

W związku z tym, ostatnie przypadki mogły komunikować się na przestrzeni 11-13 marca - powiedział Grzesiowski.

Mamy margines dwóch tygodni. Jeśli nie będzie nowych przypadków, będziemy mogli uznać zdarzenie za wygaszone. Czekamy więc do końca marca z ewentualnym zakończeniem dochodzenia epidemicznego - przekazał.

Grzesiowski zwrócił uwagę, że przed pandemią Covid-19 w Europie notowano kilkadziesiąt przypadków błonicy rocznie. Przyznał, że sytuacja zmieniła się trochę w latach 2022-2023, kiedy do Europy dotarły duże grupy imigrantów, co jak stwierdził, "zaowocowało większą liczbą przypadków zachorowań na błonicę".

Niemcy na przykład - zauważył - zmierzyły się z mikroepidemią wśród imigrantów, kiedy zgłoszono około 200 przypadków zachorowań. Grzesiowski zastrzegł jednak, że "była to przede wszystkim błonica przyranna, czyli miejscowe zakażenie, powikłanie zaniedbanych skaleczeń, uszkodzeń skóry, która nie przebiega z niewydolnością wielonarządową".

Może ona być niebezpieczna dla osób nieszczepionych - dodał.

Szczepienia przeciwko błonicy

Szczepienia przeciwko błonicy są w Polsce obowiązkowe u dzieci: cztery dawki w ciągu pierwszych 18 miesięcy życia, dawka przypominająca w 6. roku życia, szczepienie w 14. roku życia, a ostatnia dawka przyjmowana jest w 18-19 roku życia. 

W późniejszym okresie życia jest to szczepienie zalecane w połączeniu ze szczepieniem na tężec i krztuśca, raz na 10 lat. Grzesiowski powiedział, że obecnie uodpornienie u dzieci w wieku do trzech lat w zależności od województwa waha się od 87 do 95 proc., a bezpiecznym poziomem jest 90 proc.