Metropolita lubelski arcybiskup Józef Życiński uważa, że wojewoda naruszył konstytucję. Urzędnik twierdzi z kolei, że trzyma się litery prawa. Chodzi o sprzedaż Kościołowi dwóch działek w mieście, przeznaczonych na cele sakralne. Wojewoda zakwestionował decyzję radnych w tej sprawie, którzy przekazali działki bez przetargu.

Według wojewody, radni złamali ustawę o gospodarce nieruchomościami. Miejscy rajcy twierdzą jednak, że działali najzupełniej zgodnie z prawem. Mam wrażenie, jakby wracały (...) dawne czasy walki państwa z Kościołem - mówi wiceprzewodniczący Rady Miasta Lublina Zbigniew Wojciechowski.

Dodaje, że wojewoda powinien zmienić prawników, ponieważ ustawa o stosunkach państwo-Kościół oraz konkordat stanowią, że grunty pod budowę świątyń przekazywane są bez przetargów.

Trudno więc pojąć tok myślenia prawników wojewody lubelskiego, tym bardziej że ciężko w Polsce znaleźć podobne przykłady.

Sprawa trafiła już do komisji wspólnej rządu i episkopatu oraz komisji konkordatowej. Taki rozwój wypadków dziwi rzecznika prasowego wojewody. Według niego, przekazując sprawę do komisji, hierarcha zareagował zbyt emocjonalnie, ponieważ wojewoda kieruje się tym, czym powinien się kierować organ administracji rządowej - literą prawa.

Problem jednak w tym, który przepis jest ważniejszy: konkordat, czyli dokument o znaczeniu międzynarodowym, czy też ustawa o gospodarce nieruchomościami?

15:30