Połowa uczniów jednej z krakowskich podstawówek nie chodzi na zajęcia, ponieważ boi się sepsy. To właśnie do tej placówki uczęszczał ośmiolatek, który w zeszłym tygodniu zmarł na sepsę. Rodzice bojąc się o zdrowie dzieci zatrzymują je w domu.
Chłopiec zmarł w czwartek, w szkole po raz ostatni był w poniedziałek. Lekarze i epidemiolodzy twierdzą, że nie ma się czego bać. Nie przekonuje to jednak rodziców, którzy nadal boją się o dzieci.
Dyrektor placówki robi wszystko, aby uspokoić rodziców. Szkoła została zdezynfekowana i przewietrzona: Nie ma żadnego zagrożenia epidemiologicznego jeśli chodzi o szkołę i dzieci w niej przebywające. Taka wiadomość wisi też na drzwiach szkoły. Pojawi się też na stronach internetowych wraz z informacjami o sepsie.