Szef policji Konrad Kornatowski złożył prywatny akt oskarżenia i pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko posłowi PO Janowi Rokicie. Chodzi o informacje na temat rzekomego udziału Kornatowskiego w ukrywaniu zabójstwa Tadeusza Wądołowskiego na posterunku Milicji Obywatelskiej w 1986 roku.
Uważam, że pan Rokita zachował się niegodnie, obraził mnie, naruszył moje dobra - mówił Kornatowski. Wracając do sprawy śmierci Wądołowskiego jeszcze raz podkreślił, że miał z nią związek jedynie poprzez udział w oględzinach i sporządzenie z nich notatki. Nie prowadziłem śledztwa, nie wykonywałem żadnych czynności procesowych ani nie podejmowałem
żadnych decyzji merytorycznych - powiedział.
Zacytował też treść sporządzonej notatki, w której stwierdził, że ani on, ani lekarz nie zauważyli na ciele Wądołowskiego obrażeń, które wskazywałyby na śmiertelne pobicie. W dokumencie pojawiła się jednak informacja o plamach krwi. Kornatowski podkreślił, że zdecydował o sekcji zwłok mężczyzny, a przeprowadzający ją biegły stwierdził, iż przyczyną śmierci był zawał serca. Potwierdzili to - jak dodał - w postępowaniach wszczętych po zażaleniach rodziny kolejni biegli.
Dodał, że oczekuje, iż Rokita zrzeknie się immunitetu. Poseł PO już zapowiedział, że tak zrobi: Zrzeknę się immunitetu w tej i każdej innej sprawie - odpowiedział. Informacje o tym, że obecny szef policji mógł być zamieszany w ukrywanie zabójstwa Wądołowskiego pojawiły się w tak zwanym raporcie Rokity, sprawozdaniu komisji nadzwyczajnej do zbadania działalności MSW, działającej w latach 1989-91.
Odnosząc się do ustaleń raportu, Rokita mówił w wywiadzie dla "Dziennika" pod koniec marca, że Kornatowski wbrew wszystkim procedurom, wbrew Kodeksowi postępowania karnego, spotkał się z ekspertem od sekcji zwłok i kazał mu sfabrykować dowód, że bicie nie ma związku ze śmiercią.