Gdy Konrad Kornatowski, nowy szef policji, był prokuratorem, umorzył śledztwo w sprawie zabitego przez Milicję Obywatelską Tadeusza Wądołowskiego. Tak wynika z tzw. raportu Rokity - ujawnia "Dziennik". Wądołowski został zakatowany na komisariacie MO w latach 80.
"Raport Rokity", dokumentuje przestępstwa aparatu bezpieczeństwa w PRL. Nazwisko Kornatowskiego występuje na liście setki milicjantów, esbeków i prokuratorów, którzy powinni odpowiedzieć karnie za swoje czyny w PRL-u.
Dlaczego Wądołowski został zatrzymany i później zakatowany na komisariacie MO - do dziś nie wiadomo. Prawdopodobnie nie był działaczem opozycji. Milicjanci twierdzili, że zatrzymali go na dworcu PKP w Gdyni, w związku z kradzieżą kury. Tam przypuszczalnie został pobity, zostawiony nieprzytomny w celi, gdzie udusił się własną krwią.
Z ekspertyz zamówionych przez komisję Rokity wynika, że prokuratorzy prowadzący śledztwo, Barbara Godlewska i Konrad Kornatowski, zrobili wszystko, aby sprawy nie wyjaśnić.
Śledztwo było prowadzone zgodnie z ówcześnie obowiązującym prawem. Żałuję jedynie, że na początku lat 90. nie odbyło się śledztwo w tej sprawie, choć była taka szansa. Posłuchałem wtedy byłego działacza opozycji, prokuratora wojewódzkiego i później senatora Lanckorońskiego, abym się nią nie przejmował - wyjaśnił "Dziennikowi" Kornatowski.
Mam nadzieję, że obaj ministrowie nie wiedzieli o przeszłości ich współpracownika. Ale jeśli wiedzieli, to będę się domagał od nich jasnego, publicznego stwierdzenia: zbrodnie okresu PRL mamy za nic - powiedział gazecie Jan Rokita.