Wszystkie Szpitalne Oddziały Ratunkowe na Śląsku mają być skontrolowane. Wniosek do wojewody skierowała wiceminister zdrowia odpowiedzialna za ratownictwo medyczne po serii wydarzeń na oddziałach w Sosnowcu oraz Zawierciu.
Kontrola potrwa co najmniej dwa tygodnie. Pierwsze wstępne wyniki kontroli na SOR-ach mają trafić do ministerstwa do połowy kwietnia.
Sprawdzana ma być organizacja oddziałów i dostępność świadczeń, czyli także czas oczekiwania. Zbadane ma być, czy szpital zatrudnia odpowiednią liczbę lekarzy i pielęgniarek, jaki jest czas pracy personelu medycznego oraz jak prowadzona jest dokumentacja medyczna.
To efekt m.in. sytuacji w Sosnowcu, gdzie zmarł mężczyzna z obrzękiem nogi czy z Zawiercia - gdzie młoda kobieta w ciąży z objawami udaru nie dostała pomocy na czas.
Sprawę śmierci 39-letniego Krzysztofa nagłośnili w mediach społecznościowych jego bliscy. Jak relacjonowała na Facebooku szwagierka zmarłego, Anna Siwecka, mężczyzna miał opuchniętą i siną nogę od kolana w dół. Został skierowany do szpitala przy ul. Zegadłowicza w trybie pilnym przez lekarza rodzinnego, który uznał, że wszystko wskazuje na zator zagrażający życiu.
Według kobiety personel szpitala długo nie reagował właściwie na cierpienie pacjenta, którego stan się pogarszał, ani na skargi jego najbliższych. Proszeni o pomoc lekarze mieli ograniczać się jedynie do zdawkowych pytań. Profesjonalną pomoc mężczyzna miał otrzymać po upływie około dziewięciu godzin, kiedy już konał. Mężczyzna miał być kilkakrotnie reanimowany, jednak zmarł.
Śledztwo w tej sprawie, prowadzone początkowo przez Prokuraturę Rejonową Sosnowiec-Południe, przejęła Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Taka decyzja zapadła ze względu na skomplikowany charakter sprawy. W prokuraturze okręgowej jest dział specjalizujący się w sprawach błędów medycznych, zajmą się nią właśnie prokuratorzy z tego działu - tłumaczy rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach prok. Marta Zawada-Dybek.
W opublikowanym w poniedziałek na stronie szpitala oświadczeniu prezes placówki Dariusz Skłodowski zadeklarował współpracę i pełną otwartość wobec wszystkich służb zajmującymi się wyjaśnieniem sprawy: prokuratury, policji oraz Biura Rzecznika Praw Pacjenta, który rozpoczął kontrolę w poniedziałek. W szpitalu pracuje także komisja ds. zdarzeń niepożądanych.
Do czasu pełnego wyjaśnienia sprawy lekarz prowadzący tego pacjenta, nie pełni swoich obowiązków - oświadczył prezes.
Przebieg pobytu 39-latka w izbie przyjęć - według informacji szpitala - wyglądał następująco: został zarejestrowany o godz. 10:33, o 10:45 zlecono badanie z zakresu diagnostyki obrazowej, którego wynik był gotowy o 12:21. Kilka minut później zlecono konsultację lekarską, a potem ponownie diagnostykę obrazową. Wyniki były gotowe ok godz. 14:15. Godzinę później zlecono badanie laboratoryjne, którego wynik był gotowy 40 minut później, po kolejnych 40 minutach odbyła się konsultacja lekarska, a potem zlecono kolejną, zakończoną o 17:52. Potem znów zlecono konsultację lekarską i kolejne badania laboratoryjne i obrazowe. Między godziną 19:26 a 22:05 miała miejsce - jak informuje szpital - "kontynuacja procedur diagnostyczno-leczniczych". Ok. godz. 22 pacjent zmarł.
11 marca do szpitala w Zawierciu trafiła 21-letnia ciężarna. Skarżyła się m.in. na ból głowy i problemy z utrzymaniem równowagi. Później jej stan miał się pogarszać. Ostatecznie po ok. 12 godzinach od przyjazdu na SOR w Zawierciu w ciężkim stanie została przetransportowana na oddział udarowy w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Katowicach-Ligocie.
21-latka jest w drugim miesiącu ciąży, ma też 2-letnią córkę.
Partner kobiety powiadomił Prokuraturę Rejonową w Zawierciu. Jak powiedział RMF FM Tomasz Ozimek, rzecznik prokuratury w Częstochowie, prowadzone jest dochodzenie w sprawie narażenia 21-latki na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Sprawdzana jest dokumentacja medyczna, przesłuchiwani są świadkowie. Swoją wewnętrzną kontrolę rozpoczął również szpital. Raport z prac komisji poznamy prawdopodobnie w czwartek.