Rektor Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie skierował do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez wykładowcę, którego zwolnił z uczelni. Chodzi o pracownika dydaktycznego, który wcześniej donosił na komendanta do organów ścigania. Po sygnałach o nieprawidłowościach kontrolę w policyjnej szkole wszczęło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Kolejną kontrolę związaną z okolicznościami zwolnienia wykładowcy prowadzi też Komenda Główna Policji.

Komendant twierdzi, że zwolniony wykładowca popełnił trzy przestępstwa - składał fałszywe oskarżenia pod adresem kierownictwa uczelni, zniesławił je i złożył zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie. Chodzi o powiadomienie prokuratury o podejrzeniu nieprawidłowości przy tworzeniu pracy habilitacyjnej komendanta. Szefostwo uczelni nie zgadza się też z twierdzeniem wykładowcy, że jego zwolnienie to represje za zawiadomienie organów ścigania.

W ubiegłym tygodniu reporter RMF FM Krzysztof Zasada informował, że komendant Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie zwolnił tego wykładowcę ze służby ze skutkiem natychmiastowym. Właśnie ów wykładowca doniósł na komendanta do prokuratury. Chodzi o badaną już przez śledczych sprawę habilitacji komendanta, w której miał on wykorzystać wyniki prac swoich podwładnych.

Komendant tłumaczy - mówiąc w skrócie - że zwolnił wykładowcę, bo miał takie prawo. Argumentował, że wyrzucenie pracownika dydaktycznego odbyło się w oparciu o przepisy umożliwiające zwolnienie ze służby funkcjonariusza, który osiągnął 30 lat wysługi emerytalnej. W samej decyzji chodziło "o konieczność zapewnienia właściwego poziomu dyscypliny oraz prawidłowego funkcjonowania jednostki zhierarchizowanej jaką jest Wyższa Szkoła Policji".

Sam zwolniony natomiast twierdzi, że to represja i pozbycie się niewygodnego współpracownika, który skutecznie zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu nieprawidłowości. Wykładowca zwrócił też uwagę na niespotykany tryb odwołania - zostało mu wręczone podczas zajęć ze studentami, których musiał wyprosić z sali.

Okoliczności zwolnienia wykładowcy badane przez KGP

W październiku tego roku po emisji reportażu "Superwizjera" TVN o komendancie-rektorze Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji poinformowało, że w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie wszczęta została kontrola. Według ustaleń dziennikarzy, byli i obecni wykładowcy uczelni zarzucali Markowi Fałdowskiemu plagiat pracy habilitacyjnej, przekroczenie uprawnień i mobbing.

Komendantowi-rektorowi miało zależeć na szybkiej habilitacji. By przyspieszyć proces, policjant - według jednego z pracowników uczelni - miał złożyć części wykładowców propozycję, by uczeni wpisali go do swoich publikacji. Ci, którzy na nią przystali, mieli otrzymać wyższe premie, nagrody, szybciej awansować.

Jak usłyszał Krzysztof Zasada w Komendzie Głównej: od wyników kontroli MSWiA zależą dalsze decyzje. Niewykluczone, że chodzi także o losy komendanta.

Co więcej, po ubiegłotygodniowych doniesieniach naszego reportera komendant główny policji wszczął w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie postępowanie, które ma wyjaśnić okoliczności zwolnienia wykładowcy. Wyjaśniany ma być również m.in. tryb wręczenia mu rozkazu o usunięciu ze służby.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Szczytno: Instruktorowi wystrzeliła broń na strzelnicy. 2 policjantów rannych

Opracowanie: