Kilkaset razy interweniowali strażacy w kilku województwach, gdzie przeszły nawałnice. Obfite opady podtopiły budynki i piwnice, a silny wiatr łamał drzewa.
Poważna sytuacja była w Śląskiem, gdzie w pięciu powiatach: bielskim, bieruńsko-lędzińskim, cieszyńskim, pszczyńskim, żywieckim oraz w Bielsku-Białej ogłoszono pogotowie przeciwpowodziowe.
Wojewoda Jarosław Wieczorek poinformował, że podjął taką decyzję "w związku z trwającymi opadami deszczu, wzrostem stanów rzek w zlewni Wisły oraz przekroczeniem stanów ostrzegawczych i alarmowych wód na posterunkach wodowskazowych".
Zobowiązał też wójtów, burmistrzów, prezydentów i starostów z tych terenów oraz wszystkie służby zabezpieczenia przeciwpowodziowego do podejmowania niezbędnych czynności organizacyjnych i technicznych w celu zminimalizowania mogącego powstać zagrożenia dla życia, zdrowia lub mienia oraz zagrożenia środowiska.
Jak przekazała PAP rzeczniczka śląskiej straży pożarnej mł. bryg. Aneta Gołębiowska, w ciągu ostatnich kilkunastu godzin w regionie odnotowano ponad 600 interwencji w związku z burzami i ulewami.
Gwałtowna ulewa miała miejsce w łódzkim Łowiczu, gdzie silny wiatr łamał drzewa, a deszcz spowodował lokalne podtopienia.
W Łowiczu nie ma poszkodowanych przez nawałnicę osób. Podtopione są niektóre budynki instytucji użyteczności publicznej, m.in. miejscowy szpital i liceum. Zalane są też skrzyżowania w centrum miasta - powiedział PAP w piątek późnym popołudniem starszy kapitan Tomasz Ledzion z komendy powiatowej straży pożarnej w Łowiczu.
Na Podkarpaciu z kolei strażacy interweniowali 73 razy. Nasze interwencje dotyczyły głównie wypompowywania wody z zalanych piwnic i posesji. Usuwaliśmy także połamane konary drzew leżące na jezdniach, ulicach oraz chodnikach - powiedział PAP rzecznik podkarpackiej straży pożarnej Marcin Betleja.
Jak zaznaczył, strażacy do interwencji najczęściej wyjeżdżali w powiatach: rzeszowskim, kolbuszowskim i jasielskim. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Nikt nie został ranny - dodał Betleja.
Na Dolnym Śląsku z kolei służby musiały wyjeżdżać ponad 150 razy.
Interwencje najczęściej były związane z wypompowywaniem wody z zalanych piwnic i posesji. Kilkadziesiąt zgłoszeń dotyczyło połamanych konarów drzew. Nikt nie został ranny - przekazał dyżurny wrocławskiej PSP.
Dodał, że strażacy do interwencji najczęściej wyjeżdżali w powiatach: strzelińskim, wrocławskim, trzebnickim i ząbkowickim.
Dużo pracy mieli także strażacy na Pomorzu. Do godz. 20:30 interweniowali 130 razy, głównie w powiecie starogardzkim, tczewskim, słupskim i kościerskim.
Ratownicy wyjeżdżali do wypompowywania wody z zalanych piwnic, domów, ulic i garaży. Sporadyczne zgłoszenia dotyczyły wiatrołomów. Na skutek nawałnic nikt nie został ranny.
Na Lubelszczyźnie z kolei z powodu burz strażacy interweniowali kilkanaście razy, głównie związanych z usuwaniem gałęzi i konarów z dróg oraz chodników. Nie było też interwencji związanych z podtopieniami.