We wznowionej w Jedwabnem ekshumacji szczątków ludności żydowskiej, uczestniczy od rana rabin Morris Herschaft z Londynu. Przypomnijmy, jego poprzednik musiał wyjechać, dlatego w piątek prace przerwano. Według prowadzącego śledztwo w tej sprawie Instytutu Pamięci Narodowej, dzisiejszy dzień ma być ostatnim w pracach ekshumacyjnych.
Do tej pory prace te przyniosły dwa ważne dla śledztwa odkrycia. W obrębie fundamentu stodoły, w której przed 60 laty spalono Żydów, odkryto drugą mogiłę. W niej, oprócz szczątków ofiar były także fragmenty pomnika Lenina, który - według świadków, miał znajdować się na starym kirkucie leżącym niedaleko stodoły. Archeolodzy pracujący przy ekshumacji odkryli też wśród szczątków części kuli. Potwierdza to, że do ofiar pogromu także strzelano z broni palnej. Profesor Witold Kulesza, szef pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej uważa, że nie należy się spodziewać kolejnych sensacyjnych odkryć. Kilka temu w rozmowie z siecią RMF FM przyznał jednak, że ziemia w Jedwabnem może kryć jeszcze wiele tajemnic. "Przeprowadziliśmy badania sondażowe w miejscu, co do którego podejrzewaliśmy, że mogą się znajdować szczątki owych 18 osób zamordowanych przed spaleniem pozostałych ofiar w stodole. Nie znaleźliśmy żadnego śladu potwierdzającego tą relację, wobec tego nie spodziewam się, że jeszcze są jakieś miejsca nam nieznane, ale oczywiście – tak jak w wypadku odkrycia szczątków w obrysie fundamentu stodoły – nie można wykluczyć zaskoczenia nowym odkryciem" - powiedział Kulesza.
foto RMF FM
09:30