Zatrzymano pięć kolejnych osób w związku z zamieszkami w Zielonej Górze - dowiedzieli się reporterzy RMF FM. Jeszcze dziś ma zostać zatrzymana szósta. Do rozruchów doszło po tym, jak w nocy z niedzieli na poniedziałek nieoznakowany radiowóz śmiertelnie potrącił 23-latka. Wiadomo, że mężczyzna był pijany.

Kibic - jak wynika z badań przeprowadzonych przez biegłych na podstawie próbek pobranych od zmarłego mężczyzny - miał we krwi 2,78 promila alkoholu.

Tuż po zamieszkach policja zatrzymała dziewięć osób. Usłyszały one już zarzuty dotyczące m.in. czynnej napaści na funkcjonariuszy i niszczenia mienia, a wobec pięciu z nich sąd zastosował areszt tymczasowy. Policja szacuje, że w burdach mogło wziąć nawet 200 osób.

Wcześniej szef policji Andrzej Matejuk informował, że nad sprawą intensywnie pracują policjanci - w tym specjalny, powołany przez niego zespół. Zaznaczył, że policja jest przygotowana na ewentualne zamieszki związane z czwartkowym pogrzebem 23-letniego kibica. Dodał, że policjantów będzie tylu, ilu będzie wymagać zaistniała sytuacja.

Do zamieszek w Zielonej Górze doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. Burdy wybuchły w mieście po tym, jak nieoznakowany policyjny samochód potrącił kibica przechodzącego przez ulicę w niedozwolonym miejscu. Mężczyzna wracał z fety zorganizowanej z okazji zdobycia przez żużlowców zielonogórskiego Falubazu mistrzostwa Polski.

23-latek w wyniku odniesionych obrażeń zmarł. Tłum zaatakował policjantów, obrzucając ich m.in. kamieniami. Zniszczone zostały nie tylko radiowozy, ale także inne auta, wybijano witryny sklepów, zdemolowana została stacja benzynowa, salon samochodowy, przystanki autobusowe.

W trakcie zajść rannych został 16 funkcjonariuszy, najpoważniej dwie policjantki. Zielonogórska prokuratura prowadzi dwa śledztwa; jedno dotyczy potrącenia mężczyzny, drugie - czynnego udziału w zbiegowisku, w tym napaści na dwie policjantki i uszkodzenia mienia.