Trzy osoby - w tym jedna kobieta - zginęły podczas nocnego rajdu izraelskich buldożerów i czołgów na dwa obozy dla palestyńskich uchodźców na południu i na północy Strefy Gazy. Rannych zostało co najmniej dziesięć osób.

Do kolejnych starć doszło w momencie kiedy w Stanach Zjednoczonych amerykański prezydent i przywódca Egiptu, Hosni Mubarak rozmawiali o sposobach na przerwanie rozlewu krwi na Bliskim Wschodzie. Bush pochwalił plan pokojowy zaproponowany przez władcę Arabii Saudyjskiej, księcia Abdullaha. Chodzi o uznanie Izraela przez kraje arabskie w zamian za wycofanie żydowskich wojsk ze Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu. Obaj politycy są jednak zgodni. Realizacja jakiegokolwiek planu pokojowego nie będzie możliwa dopóki walki na Bliskim Wschodzie nie ustaną. „Bardzo współczujemy tym ludziom, którzy próbują normalnie żyć, w pokoju. Zamierzamy podwoić nasze starania w kierunku osiągnięcia pokoju w regionie" – mówił Bush. Jest jednak mało prawdopodobne by w najbliższym czasie doszło do spotkania palestyńskiego przywódcy Jasera Arafata z premierem Izraela Arielem Szronem.

rys. RMF

00:35