Pod hasłem "Droga do wolności" ulicami Poznania przeszedł w niedzielę marsz zorganizowany przez Komitet Obrony Demokracji. Jego uczestnicy oddali hołd uczestnikom Czerwca'56. „To już 60 lat walczymy o godność. Bo człowiek bez wolności nie ma godności. Człowiek bez chleba nie ma godności" - stwierdził lider KOD-u, Mateusz Kijowski.
28 czerwca 1956 roku robotnicy Zakładów Cegielskiego, wówczas Zakładów im. Stalina, podjęli strajk generalny i zorganizowali demonstrację uliczną, krwawo stłumioną przez milicję i wojsko. Główne uroczystości rocznicowe w 60-lecie tamtych wydarzeń odbędą się 28 czerwca w Poznaniu. Spodziewana jest obecność prezydentów Polski i Węgier.
Uczestnicy niedzielnego marszu przeszli spod bramy Międzynarodowych Targów Poznańskich na pl. Adama Mickiewicza. Tam, pod Poznańskimi Krzyżami oddano hołd uczestnikom Czerwca'56. Jak podali jej organizatorzy, akcję przygotowano jako wyraz szacunku i poparcia dla "wszystkich walczących o wolność i demokrację w naszym kraju".
60 lat temu robotnicy zbuntowali się przeciwko władzy robotniczej. Przeciwko władzy, która chciała ich bronić. Dzisiaj znowu mamy głęboko podzielony naród, głęboko podzielone społeczeństwo. Dzisiaj znowu ci, którzy powołują się na nasze dobro, chcą nam to dobro zabrać. Dzisiaj znowu musimy walczyć o godność, o wolność - mówił Mateusz Kijowski. Jak podkreślił, wolność, demokracja, równość to bardzo delikatne wartości. Jeśli nie będziemy o nie stale dbać, to zostaną nam odebrane. Musimy przychodzić tutaj, musimy demonstrować, musimy się sprzeciwiać, kiedy chcą nam odebrać naszą wolność - tłumaczył.
W manifestacji wzięli udział kombatanci Czerwca '56, opozycjoniści z lat PRL, m.in. Jan Lityński i Jan Rulewski, jej gościem był też prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.
60 lat temu w Poznaniu, po dekadzie komunistycznego terroru, po dekadzie peerelowskiej propagandy, poznaniacy zbuntowali się jako pierwsi. Prawie 200 tys. robotników wyszło wtedy na ulice w pokojowej demonstracji. Propaganda nazywała ich rebeliantami, bandytami politycznymi, agentami imperializmu amerykańskiego. Bo władza ludowa chciała dzielić społeczeństwo. Czerwiec '56 to nasze wspólne dziedzictwo. To coś, co zobowiązuje nas także w dniu dzisiejszym. Czerwiec zapoczątkował sztafetę zakończoną wolnością. My musimy tej wolności strzec - powiedział Jaśkowiak.
Zgromadzeni wysłuchali też nagrania z wypowiedzią byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jak podkreślił w niej, rocznica Czerwca zawsze była datą, która skupiała "wszystkich, zatroskanych i zainteresowanych problemami polskiej wolności".
Główne uroczystości rocznicowe w 60-lecie tamtych wydarzeń odbędą się w Poznaniu 28 czerwca. Pierwotnie, elementem centralnych, wtorkowych uroczystości w 60. rocznicę Czerwca miał być apel pamięci, w trakcie którego - decyzją MON - miały być wspomniane także ofiary katastrofy smoleńskiej. Przeciwko temu pomysłowi zaprotestowały władze miasta, także część środowisk kombatanckich. Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak w piśmie do szefa MON zrezygnował z asysty wojska. We wtorek wspomnienie poległych uczestników Czerwca zostanie odczytane przez osobę cywilną.
W niedzielnej demonstracji wzięło udział kilkaset osób. Na czele przemarszu ulicami miasta szły osoby przebrane w stroje robotników z 1956 roku. Niesiono hasła, z którymi 60 lat temu robotnicy wyszli na ulice Poznania: "Żądamy obniżki cen", "Żądamy chleba", "Chcemy żyć". Uczestnicy manifestacji wołali: "Czerwiec pamiętamy, demokracji nie oddamy", "Wolność równość demokracja", "Wolny Poznań". Niesione były flagi Polski, UE i flagi tęczowe. Organizatorzy podali, że do Poznania przyjechali sympatycy KOD z całej Wielkopolski i wielu miejsc kraju.
(mn)