Inowrocławska prokuratura i policja wyjaśniają przyczyny masowego padnięcia gawronów i kawek w Parku Solankowym w Inowrocławiu. Wykluczono ptasią grypę. Wszystko wskazuje, że około 600 ptaków padło w wyniku zatrucia pokarmowego. Nie wiadomo jednak, jak do niego doszło.
Wiadomo już, że w sprawie wszczęte zostanie postępowanie wyjaśniające. Materiały mają wkrótce dotrzeć do prokuratury, ale formalne rozpoczęcie dochodzenia, które pod nadzorem śledczych prowadzić będzie policja, to kwestia czasu. Potrzebne też będzie ponowne przebadanie próbek pobranych u zwierząt. Trzeba ustalić, jak i czym zatruły się gawrony i kawki.
Próbki miałyby zostać zbadane między innymi pod kątem pestycydów i innych niebezpiecznych środków. Sprawdzić będzie trzeba i okoliczne pola, na których żerują ptaki, i to czy nikt, celowo na przykład nie podrzucił do parku trucizny. To duża zagadka, na razie tylko teoretyzujemy - przyznają w prokuraturze. Jakaś tragedia nastąpiła. Tym bardziej, że Park Solankowy jest bardzo duży, bardzo piękny. To ważna sprawa dla nas. Zależy nam na jej wyjaśnieniu. To nie jest tak, że to tylko ptaki. I krajobraz, i natura, o którą trzeba dbać. To ważne rzeczy dla Inowrocławian - przyznaje Sławomir Guzek, zastępca Prokuratora Rejonowego w Inowrocławiu. Według niektórych świadków, którzy widzieli w niedzielę w parku padające ptaki, wyglądały one na chore. Miały sprawiać wrażenie otępiałych, nagle zaczęły spadać z drzew na ziemię.
Inowrocławski Park Solankowy jest już otwarty. Solanki to ulubione miejsce wypoczynku i relaksu, a po niedzielnym incydencie nie ma już śladu. Niestety, nie mamy danych na temat wielkości populacji gawronów w Parku Solankowym. Ale już dzisiaj inne ptaki tych gatunków widać na drzewach w Solankach, więc uszczerbek w populacji wydaje się nieodczuwalny. Park znajduje się na skraju miasta i gminy wiejskiej, a ptaki żywią się na obszarze okolicznych pól i upraw rolnych, stając się dużą uciążliwością dla rolników - mówi nam Jarosław Hejenkowski z Wydział Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta w Inowrocławiu.
W Powiatowym Inspektoracie Weterynarii w Inowrocławiu przyznają, że sprawę trzeba krok po kroku wyjaśnić, bo tak masowego padania ptactwa, nikt tam sobie nie przypomina. Owszem zdarzały się różne przypadki przed laty, ale nie takiej skali. Inspektorzy zaznaczają też jednak, że nawet jeśli ptaki zatrułyby się na którymś z pól, to nie musi automatyczne oznaczać winy rolników. Jak tłumaczą, znane są przypadki - choćby dotyczące pszczół - gdzie wszelkie środki chemiczne zostały użyte zgodnie ze sztuką i ich przeznaczeniem, a i tak spowodowały śmierć zwierząt. Dlatego tym bardziej koniecznie jest precyzyjne przeanalizowanie sytuacji - przyznają inspektorzy. Jak informują, padłe ptactwo zostało już całkowicie zutylizowane. Do badań zabezpieczono jedynie pobrane u nich próbki.
(mpw)