To nie było usiłowanie zabójstwa tylko bójka z użyciem niebezpiecznego narzędzia – uznał sąd okręgowy w Katowicach, który na 8 lat więzienia skazał Sebastiana K. za zranienie rozbitą butelką twarzy dwóch młodych kobiet. Do zdarzenia doszło wiosną ubiegłego roku w centrum Katowic. "Ona ma 20 lat i będzie to nosiła do końca życia. Każdego dnia, gdy będzie patrzyła w lustro będzie to widziała, a młody człowiek po latach wyjdzie i będzie żył bez zmian" - komentowała jeszcze przed zapadnięciem wyrok matka jednej z pokrzywdzonych kobiet.
Proces w tej sprawie rozpoczął się w lutym tego roku. Prokuratura oskarżyła Sebastiana K. o usiłowanie zabójstwa oraz trwałe oszpecenie jednej z pokrzywdzonych, spowodowanie obrażeń ciała u drugiej z młodych kobiet, a także o pobicie z użyciem niebezpiecznego narzędzia - rozbitej butelki - dwóch mężczyzn towarzyszących pokrzywdzonym kobietom. Prokurator żądał dla oskarżonego 12 lat więzienia, natomiast obrona wnioskowała m.in. o zmianę kwalifikacji prawnej czynu, argumentując, że sprawca nie działał z zamiarem zabójstwa.
We wtorek Sąd Okręgowy w Katowicach skazał oskarżonego na osiem lat pozbawienia wolności, a jego dwóch znajomych: Dawida D. i Adriana O. na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu odpowiednio na 2 i na 3 lata. Sąd uznał, że Sebastian K. nie dopuścił się usiłowania zabójstwa. Wyrok jest nieprawomocny; prokuratura nie wyklucza złożenia apelacji - decyzję podejmie po zapoznaniu się z uzasadnieniem wyroku. Możliwa jest również apelacja obrony.
Oskarżony w sądzie przeprosił pokrzywdzone kobiety i wyraził żal z powodu tego, co się stało. Nie zaprzeczał, że je zranił, ale zapewniał, że nie chciał nikogo zabić.
Do napaści doszło w nocy z 31 marca na 1 kwietnia 2017 r. w centrum Katowic. Dwie pokrzywdzone wraz ze znajomymi - kobietą i dwoma mężczyznami - napotkali wracających z dyskoteki trzech oskarżonych. Jak relacjonowała w procesie jedna z poszkodowanych, Sebastian K. podszedł do nich prosząc o ogień. Po chwili objął jedną z koleżanek, mówiąc, że "ona idzie z nim". Gdy jeden z kolegów dziewczyny stanął w jej obronie, K. uderzył go w twarz i wrócił do swoich kolegów. Po chwili wrócili wszyscy trzej i zaczęła się bójka, podczas której oskarżeni bili i kopali przeciwników. W trakcie bójki Sebastian K. rozbił butelkę po piwie - później twierdził, że ten tzw. tulipan był mu potrzebny tylko po to, by wystraszyć kobiety i ich znajomych.
Jak relacjonowała w sądzie pokrzywdzona, dziewczyny krzyczały, żeby mężczyźni przestali się bić. Zauważyła rozbitą butelkę w rękach K.; po chwili poczuła uderzenie i ból, a później - kiedy trójka mężczyzn uciekła - zauważyła krew na rękach, kurtce, butach i ziemi. Krótko potem okazało się, że raniona została też jej koleżanka. Kobiety doznały rozległych ran twarzy i okolic. Jak wynika z opinii biegłych, obrażenia, których doznała 24-latka, nie tylko trwale ją oszpeciły, ale narażały na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Według prokuratury, K. działał z zamiarem pozbawienia jej życia. Obrażenia drugiej, 18-letniej, kobiety - rana podbródka i przedramienia - naruszyły, jak ocenił biegły, prawidłowe funkcjonowanie jej organizmu na ponad tydzień.
Wyroku wysłuchała dziś jedna z kobiet i jej rodzina. Matka pokrzywdzonej wciąż przeżywa to, co się wydarzyło.
Ona ma 20 lat i będzie to nosiła do końca życia. Każdego dnia, gdy będzie patrzyła w lustro będzie to widziała, a młody człowiek po latach wyjdzie i będzie żył bez zmian - komentowała jeszcze przed zapadnięciem wyrok matka jednej z pokrzywdzonych kobiet,, Beata Gierka.
Sebastian K. był już wcześniej karany - za jazdę pod wpływem alkoholu, pobicie, kradzież z włamaniem i znieważenie policjantów. Podczas samego zajścia był pijany. Od maja 2017 r. jest aresztowany - jeszcze przed zarzutami w sprawie zranienia kobiet był w areszcie w związku z innym przestępstwem. Jego dwaj znajomi odpowiadali w tym procesie za pobicie dwóch mężczyzn - kolegów pokrzywdzonych kobiet.
Sprawa odbiła się na Śląsku szerokim echem. Do zatrzymania sprawców przyczyniły się same pokrzywdzone, które do poszukiwań napastników wykorzystały media społecznościowe, publikując w nich zdjęcia sprawców napaści.
(nm)