Sąd Apelacyjny w Katowicach uniewinnił Marokańczyka Mourada T. od zarzutu przynależności do Państwa Islamskiego (ISIS), zmieniając wcześniejszy wyrok sądu okręgowego. Inaczej niż sąd I instancji, SA ocenił, że nie ma wystarczających dowodów, by przypisać mu udział w tej organizacji.
SA w czwartkowym wyroku uznał T. za winnego jedynie drobniejszych przestępstw - posługiwania się dokumentem z nieprawdziwymi danymi oraz posiadania niewielkich ilości narkotyków, skazując go za to łącznie na 1,5 roku więzienia. Wyrok jest prawomocny. Można jedynie złożyć kasację do Sądu Najwyższego. W I instancji sąd skazał T. na 3 lata i osiem miesięcy więzienia, z czego na 3 i pół roku za przynależność do zbrojnej organizacji terrorystycznej.
SA uznał, że był to w odniesieniu do głównego zarzutu proces poszlakowy, opierający się na zdjęciach w telefonie pana T. czy zapisach prowadzonych przez niego rozmów z innymi osobami. Sąd uznał, że nie jest wykluczona taka interpretacja tych poszlak, że pan T. co prawda spotkał się z osobami, które - jak się później okazało - należały do Państwa Islamskiego, ale sam do tej organizacji nie należał, a nawet mógł nie wiedzieć, że te osoby związane są z organizacją terrorystyczną - powiedział PAP rzecznik SA Robert Kirejew.
Po prostu było to spotkanie po drodze osób emigrujących na teren Unii Europejskiej, z wymianą kontaktów, wiadomości i zdjęć. Wśród dowodów nie ma jednoznacznie przemawiających za tym, że T., że wstąpił czy też należał do organizacji terrorystycznej, czy też był jakimś "uśpionym" terrorystą, jak chciała to interpretować prokuratura - dodał sędzia.
Mourad T. został zatrzymany przez ABW we wrześniu 2016 roku. Zdaniem prokuratury, to pierwszy w Polsce bezpośredni współpracownik ważnej osoby w terrorystycznych strukturach ISIS. Według oskarżenia miał być zwiadowcą tej organizacji i przez pewien czas pozostawać w stałym kontakcie z Abdelhamidem Abaaoudem, który odpowiadał za organizowanie zamachów w Europie Zachodniej. W 2015 roku Abaaoud został zabity przez francuską policję podczas obławy.
T. został zatrzymany w Rybniku, gdzie mieszkał z żoną - Polką. Według prokuratury T. był tzw. zwiadowcą, czyli miał sprawdzać trasy, po których się można bezpiecznie poruszać; informować, czy imigranci są kontrolowani, na ile te kontrole w różnych państwach są szczegółowe.