Awaria silnika to jedna z najbardziej prawdopodobnych przyczyn katastrofy samolotu w Topolowie pod Częstochową. Po ponad pięciu godzinach szczegółowych oględzin taką wiadomość przekazał wiceszef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, Andrzej Pussak.
Według Andrzeja Pussaka wiele elementów wskazuje na to, że silniki mogły działać nieprawidłowo. Ustawienie łopat śmigła, zniszczenie tych łopat, kątów natarcia tych łopat i stan techniczny silnika sugerują, że komisja idzie we właściwym kierunku - tłumaczy ekspert. PKBWL nie wyklucza jednak, że do wypadku mogło przyczynić się przeciążenie samolotu. Takie hipotezy pojawiały się tuż po katastrofie. Znawcy lotnictwa mają rację. Przy tak wysokich temperaturach, jakie panowały w sobotę i ten element jest brany bardzo poważnie pod uwagę - przyznaje.
Komisja wciąż pracuje na miejscu tragedii. Do późnego popołudnia wrak rozmontowano w 90 procentach. W poniedziałek przystąpimy do dalszej pracy na miejscu, do całkowitego rozebrania samolotu. Następnie zajmiemy się kontrolą wszystkich dokumentów - zarówno technicznych, jak i personelu latającego - zapowiedział Pussak.
Częstochowska prokuratura wszczęła w niedzielę śledztwo w sprawie katastrofy samolotu piper navajo w Topolowie. W wypadku zginęło 11 osób, a 1 została poważnie ranna.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie prokurator Tomasz Ozimek oświadczył, że śledztwo zostało wszczęte "w kierunku przestępstwa sprowadzenia katastrofy w ruchu lotniczym". Trzy wstępnie przyjęte w tym postępowaniu wersje śledcze to: kwestia awarii sprzętu lotniczego, w szczególności silnika lub silników, błąd ludzki, a konkretnie błąd w pilotażu, a także ew. nieprawidłowości w organizacji tego lotu spadochronowego i w ogóle tego, szeroko rozumianego, kursu - wyjaśnił. Jeżeli następstwem katastrofy w ruchu lotniczym jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, kodeks karny przewiduje wobec sprawcy karę od dwóch do dwunastu lat więzienia; w przypadku działania nieumyślnego - od pół roku do ośmiu lat więzienia.