Biorąc pod uwagę agresywne zachowanie niektórych uczestników środowego Marszu Niepodległości, konieczne było użycie środków przymusu bezpośredniego przez policjantów; za każdym razem były one adekwatne do sytuacji - oświadczył w środę szef MSWiA Mariusz Kamiński.
Minister spraw wewnętrznych i administracji wskazał też, że w świetle aktualnie obowiązujących ograniczeń, będących konsekwencją epidemii koronawirusa, wszelkie zgromadzenia publiczne mają charakter nielegalny.
W środę ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości. Mimo że - zgodnie z zapowiedziami organizatorów - miał być zmotoryzowany - wielu uczestników brało w nim udział pieszo. Podczas Marszu doszło do zamieszek; policja informowała m.in., że na rondzie de Gaulle'a w stronę policjantów poleciały kamienie i race. Komenda Stołeczna Policji informowała, że zgromadzenie pieszych jest nielegalne.
Kamiński zauważył w oświadczeniu, że tegoroczny Marsz Niepodległości miał się odbyć w innej niż zwykle formule. Zamiast tradycyjnego pochodu, organizatorzy zapowiedzieli przejazd samochodowy, co z uwagi na stan epidemii i możliwość transmisji zakażeń wirusem Sars-Cov-2, przyjąłem z uznaniem jako wyraz odpowiedzialności uczestników i organizatorów wydarzenia. Niestety zapowiedziana formuła "marszu" nie została dotrzymana - zaznaczył minister.
Obok zorganizowanego przejazdu mieliśmy do czynienia z równoległym nielegalnym zgromadzeniem, podczas którego dochodziło do szeregu incydentów polegających na agresywnych działaniach niektórych uczestników przemarszu, niszczeniu mienia i bezpośrednich atakach na policjantów zabezpieczających zgromadzenie - dodał szef MSWiA.