Gdy byłem szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego, wobec żadnego z wymienionych w publikacji "Gazety Wyborczej" 10 dziennikarzy, CBA nie stosowało podsłuchu - oświadczył były szef Biura Mariusz Kamiński.
- Powtarzające się co pewien czas kłamstwa w tej sprawie zostały zweryfikowane w śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Zielonej Górze - napisał w specjalnym oświadczeniu. Kamiński podkreślił, że zostało ono wszczęte w okresie rządów Platformy Obywatelskiej i umorzono je z powodu niestwierdzenia przestępstwa.
Ostrzegam, że każdy, kto publicznie będzie twierdził, iż szef CBA Mariusz Kamiński zlecał, nadzorował, a nawet tylko wnioskował o stosowanie podsłuchu wobec wymienionych w publikacji dziennikarzy, będzie przeze mnie pozwany do sądu - dodał Kamiński.
W latach 2005-2007 ABW i CBA zbierały dane na temat rozmów telefonicznych co najmniej dziesięciorga dziennikarzy. Inwigilowano w ten sposób Romana Osicę (RMF FM), Marka Balawajdra (RMF FM), Monikę Olejnik (TVN 24 i Radio ZET), Cezarego Gmyza ("Rzeczpospolita"), Bogdana Wróblewskiego ("Gazeta Wyborcza"), Macieja Dudę ("Rzeczpospolita", "Newsweek"), Piotra Pytlakowskiego ("Polityka"), Wojciecha Czuchnowskiego ("Gazeta Wyborcza"), Andrzeja Stankiewicza ("Newsweek") i Bertolda Kittela ("Rzeczpospolita").