Władze Polski są odpowiedzialne za serię poważnych błędów ze strony policji w związku z porwaniem Krzysztofa Olewnika, które doprowadziło do jego śmierci - orzekł w czwartek Europejski Trybunał Praw Człowieka. Według sędziów, Polska powinna wypłacić 100 tys. euro rodzinie mężczyzny.
W czwartkowym orzeczeniu Trybunał stwierdził, że w sprawie Krzysztofa Olewnika doszło do naruszenia art. 2 (prawo do życia) Europejskiej Konwencji Praw Człowieka "w związku z niewypełnieniem przez państwo obowiązku ochrony życia krewnego skarżących".
Sędziowie orzekli, że doszło również do naruszenia art. 2 Konwencji "w związku z nieodpowiednim dochodzeniem w sprawie śmierci". Trybunał uznał, że w związku z porwaniem Olewnika władze Polski należy uznać za odpowiedzialne za serię poważnych błędów policji, które ostatecznie doprowadziły do śmierci porwanego.
"Ponadto, pomimo dochodzenia parlamentarnego w tej sprawie, które doprowadziło do bardzo krytycznego sprawozdania, i starań organów prokuratorskich o wszczęcie postępowania przeciwko policji, prokuratorom i wysokiej rangi urzędnikom służby cywilnej, postępowanie w sprawie zabójstwa pana Olewnika nadal trwało 17 lat po jego porwaniu i okoliczności tych wydarzeń nie zostały w pełni wyjaśnione" - czytamy w wyroku.
Skargę do Trybunału w Strasburgu złożyli siostra zamordowanego Danuta Olewnik-Cieplińska i jego ojciec Włodzimierz Olewnik. Twierdzili, że to krajowe władze są odpowiedzialne za śmierć Krzysztofa Olewnika, bo nie przeprowadziły skutecznego dochodzenia w sprawie jego porwania i ostatecznie nie ochroniły go. Nie przeprowadziły również skutecznego dochodzenia w sprawie jego zabójstwa.
Do tej pory nie wpłynęło do nas uzasadnienie wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, więc ciężko komentować tę sprawę - powiedział insp. Mariusz Ciarka, rzecznik Komendanta Głównego Policji. Chodzi o czwartkowy wyrok ETPC w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika.
Na chwilę obecną nie dotarło do nas uzasadnienie wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Dlatego ze względu na szacunek dla rodziny oraz braku znajomości uzasadnienia byłoby nieprofesjonalne i niewłaściwe komentować w jakikolwiek sposób tę sprawę - dodał.
Krzysztof Olewnik został uprowadzony ze swojego domu w Drobinie (Mazowieckie) w nocy z 26 na 27 października 2001 r., po przyjęciu z udziałem m.in. płockich policjantów. Sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro, jednak mężczyzna nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców okupu został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan. Odnaleziono je w 2006 r., a w 2010 r. po ekshumacji na cmentarzu w Płocku i badaniach genetycznych ostatecznie potwierdzono tożsamość Olewnika.
W sprawie jego porwania i zabójstwa w październiku 2007 r. na ławie oskarżonych płockiego sądu okręgowego zasiadło w sumie 11 osób. W marcu 2008 r. sąd skazał dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - na kary dożywotniego więzienia. Ośmioro innych oskarżonych otrzymało kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił.
Trzech sprawców porwania i zabójstwa Olewnika popełniło samobójstwa w zakładach karnych w Olsztynie i Płocku: Wojciech Franiewski jeszcze przed procesem w 2007 r., a po ogłoszeniu wyroku - Kościuk w 2008 r. i Pazik w 2009 r.
Jak pisał reporter Onetu Mikołaj Podolski w 2017 r., sprawa Krzysztofa Olewnika stała się tematem tysięcy materiałów medialnych, książek i filmu. Głównie ze względu na trudno wytłumaczalne zdarzenia, które wiążą się z porwaniem. Już tuż po nim policjanci prowadzili oględziny domu mężczyzny bez wymaganego przez przepisy nadzoru prokuratorskiego. Krzątały się też po nim osoby spoza ekipy dochodzeniowo-śledczej. Oględziny wykonano niechlujnie i niedokładnie. Nie zabezpieczono np. wszystkich śladów krwi.
Później często zmieniano prokuratorów, a w zespole zajmującym się sprawą umieszczono policjanta, który bawił się w domu porwanego w noc poprzedzającą jego zaginięcie. W 2004 r. śledczym ukradziono radiowóz z najważniejszymi dokumentami ze śledztwa. Zniknął z centrum Warszawy. O tym, że będzie tam stał, wiedziała tylko garstka osób. Do dziś go nie odnaleziono.
Sprawę udało się rozwiązać dopiero po odebraniu jej specjalnemu zespołowi policjantów.