Sejm wyraził zgodę w czwartkowym głosowaniu na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie sekretarza generalnego i posła PO Stanisława Gawłowskiego. Z wnioskiem wystąpiła Prokuratura Krajowa. Za zatrzymaniem i tymczasowym aresztowaniem posła głosowało 261 posłów, przeciw było 171; jeden poseł wstrzymał się od głosu. Według mecenasa Romana Giertycha, który jest pełnomocnikiem polityka, decyzja Sejmu jest czysto polityczna.
Pod koniec lutego rekomendację, by poprzeć wniosek śledczych ws. Stanisława Gawłowskiego, wydała sejmowa komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych.
Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie, zamierza przedstawić posłowi PO pięć zarzutów, w tym trzy o charakterze korupcyjnym.
Chodzi o okres, gdy Stanisław Gawłowski pełnił funkcję wiceministra ochrony środowiska w rządzie PO-PSL. Miał wtedy przyjąć, jako łapówkę co najmniej 175 tysięcy złotych w gotówce, a także dwa zegarki o wartości prawie 25 tysięcy złotych. Zarzuty, które prokuratura ma ogłosić posłowi, dotyczą też podżegania do wręczenia korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 200 tysięcy złotych, a także ujawnienia informacji niejawnej oraz plagiatu pracy doktorskiej. Poseł PO w styczniu zrzekł się immunitetu. Aby możliwe było jego ewentualne zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie, potrzebna była zgoda Sejmu.
Podczas marcowej debaty w Sejmie poseł PO przekonywał, że wniosek prokuratury jest motywowany politycznie. PiS od początku tej kadencji Sejmu robiło wszystko, co możliwe, aby doprowadzić do możliwości osadzenia w więzieniach swoich przeciwników politycznych. W pewien sposób ten wniosek jest ukoronowaniem całego procesu niszczenia polskiego systemu konstytucyjnego - powiedział sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej.
Stanisław Gawłowski wskazywał też, że zarzuty prokuratury zostały sformułowane na podstawie "pomówień" ludzi związanych z Prawem i Sprawiedliwością. Główny świadek prokuratury to wasz działacz, członek PiS, który w roku 2014 został oskarżony o korupcję, a dopiero w roku 2016 przypomniał sobie, że w roku 2011, w trakcie kampanii wyborczej, jako członek PiS wręczył mi łapówkę. Po złożeniu tego kłamliwego pomówienia uzyskał status nadzwyczajnego świadka koronnego, czyli nadzwyczajne złagodzenie kary - przekonywał.