Dzień przed Świętem Niepodległości sprawdzamy, jaka powinna być prawdziwa wojskowa grochówka. Kultowa zupa to jedno z ulubionych dań żołnierzy, a także podstawowy element większości wojskowych pikników i uroczystości. Jutro okazji do spróbowania grochówki na pewno będzie wiele.

Najpierw przez trzy godziny moczymy groch, potem przygotowujemy wywar, podsmażamy wędzone wędliny - boczek i kiełbaskę, dodajemy warzywa i ziemniaki. Całość na każdym etapie doprawiamy m.in. majerankiem. Gotujemy w kuchni polowej, w kotłach, które pomieszczą od 50 do 110 litrów zupy. Zazwyczaj cała grochówka znika, więc chyba wszystkim smakuje - mówi reporterce RMF FM Agacie Guz pani Karolina, kucharka 11. Małopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej.

Grochówka pojawiała się już na stołach polskich chłopów, ale była wtedy zupełnie inną zupą. Na próżno było w niej szukać kiełbasy czy boczku. Na mięso mogli pozwolić sobie jedynie najbogatsi, dlatego pierwsze grochówki były daniami wegetariańskimi. Pierwszy przepis na to danie można znaleźć w książce pt. "Kuchnia Polska" z 1972 roku. Dopiero później do zupy zaczęto dodawać mięso i warzywa. Zupa stała się jedną z ulubionych potraw żołnierzy. Jest pożywna i prosta do przygotowania.

Chętnie gotujemy grochówkę, bo przygotowuje się ją tylko w jednym garze, a zupa jest niezwykle pożywna. Grochówka rozgrzewa i wzmacnia na wiele godzin. Prawdziwa wojskowa grochówka musi być gęsta, jak to się mówi - łyżka musi stawać - dodaje pan Marcin, kucharz 11. Małopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej.

Jutro w całej Polsce odbędzie się wiele pikników wojskowych - oprócz prezentacji sprzętu, defilad i oficjalnych uroczystości będzie okazja do spróbowania kultowej zupy. Żołnierze jedzą ją jednak zdecydowanie częściej.

Bardzo lubię wojskową grochówkę, jest wyjątkowa, pachnie na odległość. Gdy wiemy, że w kuchni czeka grochówka, każdy biegnie, bo wie, czego się spodziewać. Grochówka to potężna dawka siły, rozgrzewa, ma witaminy. Jest pyszna. Trzeba tylko jeść i chwalić kucharzy. Zawsze chodzę po niejedną dokładkę - mówi w rozmowie z naszą dziennikarką pan Mariusz, żołnierz 11. Małopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej.

Pochodzenie grochówki to do dziś zagadka. Jedni uważają, że to polska zupa, inni, że danie pochodzi z Holandii i do Polski przybyło wraz z osadnikami z Niderlandów. Niezależnie od tego, na zawsze wpisała się w jadłospis kuchni wojskowej i jest jedną z ulubionych zup Polaków.

Opracowanie: