"To trudne. Plątanina informacji i faktów" - często tak mówimy o szukaniu swoich przodków zanim spróbujemy. Jak się okazuje, sprawa wcale nie jest taka skomplikowana. Wiele rzeczy możemy ustalić rozmawiając z najbliższą rodziną.
Oraz i dziadkowie i pradziadkowie. Nasi rodzice zazwyczaj pamiętają swoich rodziców. Podstawa to imię nazwisko oraz rok urodzenia (chociaż przybliżony) i koniecznie parafia. Dlaczego parafia? Ponieważ od wieków to właśnie parafie spełniały funkcje obecnych Urzędów Stanu Cywilnego. To księża rejestrowali narodziny, chrzty, małżeństwa, zgony. Jeśli chcemy dotrzeć do metryki naszego dziadka, czy pradziadka w XVIII, czy XIX wieku bez parafii nie ruszymy. Jeśli wiemy w jakiej miejscowości mieszkał możemy skorzystać ze Słownika Królestwa Polskiego również on-line, gdzie znajdziemy przynależność parafialną. W kościele obowiązuje zasada- Gdzie fakt, tam powstaje akt- mówi ksiądz Adam Lewandowski- proboszcz lubelskiej Archikatedry. Oryginał na zawsze zostaje w parafii, spisany ręcznie, atramentem w dwóch egzemplarzach (księgach). Dopiero od niedawna sporządzany jest trzeci egzemplarz przesyłany do archiwum kurialnego.
Na przestrzeni wieków zmieniała się forma, ale nie dane. Najstarsze akty, które znajdują się w archiwum lubelskiej archikatedry pochodzą z XVII wieku. Wówczas sporządzane były po łacinie. Później był język Polski - za czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego aż dotyczy to zaboru rosyjskiego do upadku Powstania Styczniowego. Na ziemiach wschodnich w ramach represji wprowadzono język rosyjski, który obowiązywał do 1918 roku, czyli odzyskania niepodległości. Te akty nie były tłumaczone na język polski, stąd żeby je odczytać wymagana jest znajomość języka w tym przypadku rosyjskiego.
SZUKANIE SWOICH PRZODKÓW JEST CORAZ BARDZIEJ POPULARNE
Dużo możemy wyczytać. Mamy opis, że przyniesiono dziecko. Ojciec, matka, ile mieli lat w tym czasie, nazwisko panieńskie matki, świadkowie. Trzeba te dane wynotować i poszukiwać dalej - mówi Piotr Glądała, genealog, który osobiście stworzył kolekcję 400 przodków. Znając rodziców pańskiego dziadka, warto odnaleźć ich akt małżeństwa, żeby potwierdzić, czy to te same postaci z aktu chrztu. Czasem zdarza się zbieżność nazwisk. Cofając się dotrzemy do ich metryk urodzenia i znów będziemy mieć już dane pra,pra dziadków. I już mamy następne pokolenie- dodaje. W metryce kościelnej zawsze zostawiany był i jest margines w księdze. Dlaczego? Bo na nim dopisuje się inne ważne dane typu ślub, bierzmowanie, zgon, przyjęcie do zakonu, świecenia kapłańskie - tłumaczy ksiądz Adam Lewandowski. Teraz też tak się to odbywa. Co prawda prowadzimy też ewidencję komputerową, która ułatwia wyszukiwanie, ale to księgi pisane atramentem, są podstawą. Dlaczego atramentem? Długopis znika po kilku, czy kilkudziesięciu latach. Atrament wchodzi w kontakt z papierem i jest na wieki - dodaje duchowny. Na całym świecie, wszyscy księża piszą wiecznym piórem.
Internet i strona Archiwum Państwowego to tam stworzono specjalną bazę Pradziad. Tam najlepiej wykonać pierwsze próby. W każdym regionie Polski funkcjonują towarzystwa genealogiczne skupiające zapaleńców i lokalne bazy aktów on-line. W wielu przypadkach są już bardzo dobrze zindeksowane, co ułatwia wyszukiwanie. Społeczność genealogów jest bardzo życzliwa - zapewnia Piotr Glądała. Jeśli ktoś będzie miał problem to wystarczy napisać na forum któregoś z towarzystw. Zawsze ktoś podpowie, pomoże. Co ważne: on-line znajdziemy tylko akty starsze, niż 100 lat. Tyle obowiązuje ustawa o ochronie danych osobowych. Młodsze musimy uzyskać osobiście np. w kancelariach parafialnych, oczywiście wykazując pokrewieństwo. To samo dotyczy aktów z USC, czy Archiwum Państwowego. Wszystkie księgi parafialne mają skorowidze zazwyczaj roczne, w którym możemy wyszukać imię i nazwisko oraz numer aktu.
W przypadku nowszych aktów możemy szukać w Urzędach Stanu Cywilnego. Po zmianie przepisów teraz możemy zamówić dowolny akt w każdym Urzędzie Stanu Cywilnego. Nie musimy już jeździć do miejsca jego sporządzenia, jednak to wiąże się z oczekiwaniem, w praktyce nawet kilkutygodniowym. Tu musimy wykazać stopień pokrewieństwa, w przypadku osób żyjących, czy jesteśmy uprawnieni do dostępu do tych danych. To zweryfikuje urzędnik. Ochrona nie obejmuje osób zmarłych.
Archiwum Państwowe też pomocne. Tu znajduje się wiele różnych źródeł. M.in. księgi meldunkowe, spisy ludności, księgi ziemskie, dokumenty likwidacyjne, nawet księgi zabużańskie uratowane po II Wojnie Światowej. Wiele różnych źródeł dzięki, którym możemy rozszerzać poszukiwania - mówi Agnieszka Konstankiewicz z lubelskiego Archiwum Państwowego. Zainteresowanie jest coraz większe. Około 50 procent wniosków o dostęp do dokumentów przynajmniej połowa dotyczy poszukiwań genealogicznych. To się robi coraz bardziej popularne, tu technika sprawiła, że dzięki digitalizacji i internetowi każdy może się tym zająć- dodaje Konstankiewicz. I dobrze, bo wiele z tych osób nigdy w życiu nie trafiłoby np. do archiwum i nie wiedzieliby jak wygląda i działa - żartuje.
Archiwa Państwowe na swoich stronach internetowych mają specjalne druki, wnioski o dostęp do akt. W katalogach on-line należy wyszukać księgi, które nas interesują i złożyć wniosek on-line. Pracownicy przygotują księgi, z których będzie można skorzystać w czytelni archiwum.
Dokładnie tak i nie ma w tym odrobiny przesady. Są portale i programy, które znacznie ułatwiają tworzenie własnego drzewa genealogicznego. Najbardziej chyba popularny w tej chwili portal - według Piotra Glądały- genealoga to My heritage. Jest on bardzo inteligentny i pomocny. Wystarczy, że ktoś w dowolnym miejscu na świecie wpisze te same dane przodka, a on natychmiast połączy te drzewa w całość. Osobiście mam kolegę, który nie miał pojęcia o istnieniu rodziny za oceanem. Właśnie portal połączył drzewa genealogiczne jego i jego kuzynki z USA. Oboje zyskali nowe dane do swoich poszukiwań - tłumaczy. Można też zaczynając tworzenie drzewa wysłać zaproszenia drogą mailową i zacząć wspólnie z kuzynami. Dostępne portale i programy dają nam możliwość wydrukowania drzewa - a o to też przecież w tym wszystkim chodzi.