Staranował radiowóz, uciekał przez zamarznięte jezioro, a policja zatrzymała go dopiero, gdy załamał się pod nim lód. To nie scenariusz filmu akcji. To brawurowy pościg za przestępcą w Przeczycach w województwie śląskim.

Noc z czwartku na piątek. Niedawno minęła północ. Policjanci kontrolują drogę w Przeczycach niedaleko Będzina. Chcą zatrzymać do rutynowej kontroli mężczyznę, jadącego granatową hondą. Ale kierowca się nie zatrzymuje. Pędzi. Funkcjonariusze gonią go i stawiają blokadę. On taranuje radiowóz. Z jadącego samochodu w biegu wyskakuje kobieta. Nie udaje się jej zatrzymać. Mężczyzna próbuje uciekać przez jezioro. Lód pęka, auto tonie, kierowca wydostaje się i ucieka pieszo. I znowu pęka pod nim lód. Mężczyzna zaczyna się topić, wzywa pomocy, wreszcie dobiegają do niego policjanci i wyciągają z wody. Kierowca się nie poddaje - atakuje funkcjonariusza. W końcu jednak udaje się go obezwładnić.

Policjanci, którzy zatrzymali mężczyznę na Jeziorze Przeczyckim, jednocześnie uratowali mu życie. Jak się okazało, pechowy kierowca to poszukiwany kilkoma listami gończymi pirat drogowy. 30-latek z Czeladzi stracił prawo jazdy, ale i tak jeździł po trasach regionu. To dlatego poszukiwały go okoliczne sądy, m.in. z Myszkowa, Sosnowca, Mysłowic i Będzina. Na dodatek w chwili zatrzymania był pod wpływem alkoholu.

Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu. Będzie odpowiadał m.in. za jazdę samochodem mimo zakazu, jazdę po alkoholu i atak na funkcjonariuszy. W piątek rano jego podtopiony samochód wyciągnęła z wody straż pożarna. Do piątkowego popołudnia nie udało się odnaleźć kobiety, która jechała z zatrzymanym.