Bułgarskie wojsko przeprosiło za nieporozumienia związane z rzekomą próbą zamachu na prezydenta Bułgarii - Georgi Pyrwanowa. Do zamachu miało dojść w czasie jego wizyty w Karbali w dowodzonej przez Polaków środkowo-południowej strefie stabilizacyjnej w Iraku.
Wysoki oficer bułgarskiego kontyngentu w Iraku przeprosił w rozmowie telefonicznej dowódcę wielonarodowej dywizji - generała Mieczysława Bieńka. Zdaniem Bieńka sprawa została zamknięta.
Wczoraj bułgarskie służby bezpieczeństwa zarzuciły polskim mediom naruszenie porozumienia i zbyt wczesne poinformowanie o wizycie prezydenta w Iraku. Miało to umożliwić napastnikom dokonanie napadu na prezydencki konwój.
Zdaniem Bieńka do żadnego zamachu na delegację bułgarską nie doszło. W Karbali niemal przez cały czas słychać strzały i ochrona prezydenta prewencyjnie odpowiedziała ogniem na jedno z takich potencjalnych zagrożeń.
Dowódca dywizji potwierdził też, że - wbrew zarzutom strony bułgarskiej - polscy dziennikarze pracujący w Iraku zgodnie z umową przekazali informacje o wizycie prezydenta już po jego
wylocie ze strefy środkowo-południowej, czyli kilka godzin po incydencie.
Dopiero we wtorek prasa bułgarska przyznała, że nieporozumienie wynikło z różnicy czasu pomiędzy Bułgarią a Irakiem i nie może być mowy o jakiejkolwiek winie polskich dziennikarzy.