Właściciel targowiska w Osinowie Dolnym, na którym w niedzielę wieczorem spłonęło 190 straganów znalazł miejsce, gdzie handlowcy będą mogli wznowić działalność. Większość z nich chce wrócić do pracy jak najszybciej.
Do tej pory działalność gospodarczą wyrejestrowało jedynie 9 przedsiębiorców, którzy stracili swoje stragany. Zdecydowana większość już pierwszego dnia po pożarze deklarowała, że chce jak najszybciej rozpocząć handel.
Przed świętami Bożego Narodzenia przygraniczne targowiska zapełniają się klientami zza zachodniej granicy. Niemiecki właściciel targowiska, na którym doszło do pożaru zapewnił miejsce do handlu wszystkim, którzy nie chcą czekać na odbudowę spalonych alejek targowych. Mogą rozpocząć pracę w niewykorzystywanym do tej pory, tak zwanym, trzecim pasażu handlowym. Dodatkowo przedsiębiorcy będą przez trzy miesiące zwolnieni z czynszu - miesięcznie jego kwota na jeden stragan wynosi około kilkuset złotych.
Płomienie pozbawiły miejsc pracy 500 osób. Pomocną dłoń wyciągnął do nich również właściciel innego, konkurencyjnego targowiska. Zaproponował postawienie wielkiego namiotu, w którym mogliby zacząć handlować. Dodatkowo, każdy właściciel spalonego sklepu otrzyma od gminy zapomogę w wysokości tysiąca złotych. Musi w tym celu zgłosić się do pomocy społecznej i wypełnić wniosek.
Nadal trwa dokładne szacowanie wielkości strat. Burmistrz gminy Cedynia potwierdza, że wyniosą one co najmniej kilka milionów złotych. W niektórych przypadkach sam towar spalony w jednym sklepie był wart ponad 100 tys. złotych. Było tak chociażby w przypadku stanowisk z elektroniką, czy biżuterią.
Nadal nie wiadomo, jakie były przyczyny pożaru. Z nieoficjalnych informacji wynika, że biegli nie znaleźli dowodów na to, że mogło dojść do podpalenia. Mówił o nim właściciel targowiska. Wyznaczył nawet 20 tys. zł nagrody za wskazanie podpalacza. Wstępna opinia biegłych dotycząca przyczyn pojawienia się ognia może być znana pod koniec listopada.