Lotnicze Pogotowie Ratunkowe alarmuje - większość stacji pogotowia ratunkowego i karetek nie ma ogólnopolskiej łączności ze śmigłowcami i samolotami ratowniczymi. Powód jest banalny: radiotelefony są po prostu za drogie.
Reporter RMF FM Wojciech Jankowski wraz z dyżurnym ratownikiem ze śmigłowca próbowali nawiązać łączność z bazami ratowniczymi w całym województwie pomorskim. W większości przypadków nie udało się to, poza nielicznymi wyjątkami. Jednak ponad połowa baz ratunkowych nie zgłasza się:
Szefowie LPR zaapelują do wojewodów o nacisk na naziemne i szpitale i pogotowia, by zakupiły radiotelefony. Brak tego sprzętu może zakończyć się fatalnie. Jakiekolwiek zaburzenia, czy niedopatrzenia tego sprzętu technicznego są zagrożone odpowiedzialnością prokuratorską i karną – ostrzega lekarz wojewódzki Jerzy Karpiński:
Odpowiadać mogą oczywiście szefowie szpitali i pogotowia ratunkowego. Prawo nakazuje im wręcz wyposażenie baz ratunkowych w radiotelefony z ogólnopolską częstotliwością.
W przypadku braku radiotelefonów, o tragedię nie trudno. W miniony piątek piloci z Gdańska nie mogli naprowadzić śmigłowca w miejsce, gdzie był potrzebny, ponieważ w karetce nie było radiotelefonu. 10-letniemu chłopakowi w ostatniej chwili udało się przyszyć rękę. Na pomoc czekał jednak o dwie godziny za długo.