W Austrii ciąg dalszy kabaretu politycznego wokół Jörga Haidera. Wczoraj oznajmił, że czuje się odpowiedzialny za fatalne wyniki wyborcze nacjonalistów (FPÖ) i zapowiedział, że rezygnuje z funkcji szefa lokalnego rządu Karyntii. Dał się jednak ubłagać i... pozostaje premierem.
Po trwającym do rana posiedzeniu partii w Karyntii Haider zadecydował, że pozostanie na urzędzie do końca kadencji - do marca 2004 r. Rano oświadczył, że przyjmuje "większą część odpowiedzialności" za niepowodzenie partii. Dodał jednak, iż zgody na jego dymisję nie wyrazili "partyjni koledzy".
W niedzielnych wyborach parlamentarnych FPÖ dostali 10,2 proc. głosów, tracąc ponad dwie trzecie swego dotychczasowego elektoratu. W Karyntii, gdzie Haider jest premierem od 1999 r., znaleźli się na trzecim miejscu, ustępując konserwatystom i socjaldemokratom. O haiderowskiej rezygnacji z rezygnacji posłuchaj w relacji wiedeńskiego korespondenta RMF Tadeusza Wojciechowskiego:
Haider wielokrotnie zapowiadał już wycofanie się z polityki, ale nadal jest traktowany jako główna siła napędowa Wolnościowych.
Był szefem partii od roku 1986. Ze stanowiska szefa partii ustąpił w lutym 2000 roku. Jedynym mandatem politycznym, który zachował, jest stanowisko premiera Karyntii.10:45