Greccy i tureccy Cypryjczycy - wyraźnie wzruszeni – po raz pierwszy przekroczyli linię graniczną, od 29 lat dzielącą Cypr na dwie części. Stało się to możliwe, ponieważ władze części tureckiej zezwoliły w końcu swym mieszkańcom na odwiedzenie południa wyspy.

Obserwatorzy wiążą tę zgodę z presją, pod jaką znalazł się przywódca części tureckiej Cypru - Rauf Denktasz - po akcesji Republiki Cypryjskiej do Unii Europejskiej.

Goście przekraczający granicę mogą przebywać po drugiej stronie linii podziału do północy danego dnia. Na południe wyspy nie wpuszczano jednak ani tureckich żołnierzy, ani tureckich osadników z części północnej. Z możliwości przekroczenia granicy skorzystało już kilkaset osób. Linia podziału, zwana też zieloną linią, jest po obu stronach pilnowana przez żołnierzy, których rozdzielają siły pokojowe ONZ.

Pierwszy mieszkaniec północnej, tureckiej części wyspy, który znalazł się po jej południowej stronie, powiedział dziennikarzom, że zobaczy swój stary dom, pozostawiony na terytorium greckim 29 lat temu.

11 marca niepowodzeniem zakończyły się - prowadzone w Hadze pod auspicjami ONZ - rozmowy w sprawie planu ponownego zjednoczenia wyspy. Plan, przedstawiony jeszcze w listopadzie ubiegłego roku przez sekretarza generalnego ONZ Kofiego Annana, przewidywał utworzenie na Cyprze konfederacji dwóch państw na wzór szwajcarski.

Cypr jest podzielony od czasu tureckiej inwazji na wyspę w 1974 r. Była ona odpowiedzią na nieudany zamach stanu, przygotowany przez Greków cypryjskich. Miał on doprowadzić do przyłączenia wyspy do Grecji.

FOTO: Archiwum RMF

14:45