Górnicy nie zgodzą się na pracę w soboty i niedzielę. Liderzy związkowi ze Śląska odpowiedzieli Waldemarowi Pawlakowi, który ocenił dziś, że w rezerwach energetycznych jest zdecydowanie za mało węgla. Jednym ze sposobów na zwiększenie wydobycia miałaby być właśnie praca w weekendy.
Jak twierdzi wicepremier Pawlak, reforma górnictwa sprawiła, że kurczą się moce wydobywcze tego sektora. Z danych przez niego przytoczonych wynika, że w zeszłym roku wydobyto o 7 milionów ton węgla mniej, niż zaplanowano. Energetyka otrzymała polecenie, by uzupełnić braki rezerw. Miałoby się to odbyć poprzez weekendową pracę w kopalniach.
Choć górnicy dostawaliby wolne za te weekendy, nie chcą ustąpić w kwestii wolnych sobót i niedziel. Pierwszy argument jest historyczno-emocjonalny. Wolne soboty i niedziele to był jeden z głównych punktów porozumień jastrzębskich sprzed 28 lat. Poza tym słynny czterobrygadowy system w górnictwie się nie sprawdził. Zdaniem górniczych liderów szansą na zwiększenie wydobycia powinny być przede wszystkim nowe inwestycje w kopalniach, które niestety muszą sporo kosztować.
Największe górnicze przedsiębiorstwo w Europie, czyli Kompania Węglowa jest w stanie co prawda wydobywać więcej węgla dla energetyki, ale Kompania odwołuje się tu do umów zawieranych z Energetyką. Wydobywamy tyle węgla, ile elektrownie chcą - powiedział rzecznik Kompanii. W ubiegłym roku było to 20 milionów ton.
Odpowiednie kontrakty handlowe zawierane są na początku każdego roku. Węgiel, który Kompanii zostaje, sprzedawany jest za granicę. Kompania mogłaby go dodatkowo sprzedawać Energetyce, ale już po wyższej, tej eksportowej cenie. Na to z kolei niechętnie przystają elektrownie.