Ostrzegano mnie, że specsłużby montują akcję przeciwko mnie – powiedziała Zyta Gilowska, udając się na przesłuchanie. Była wicepremier zeznaje jako świadek w sprawie „szantażu lustracyjnego”, o który oskarża RIP.
Byłam wielokrotnie ostrzegana, grożono mi, ale lekceważyłam te groźby i ostrzeżenia, bo nie przypuszczałam, że mogą dotyczyć przeszłości - mówi była wicepremier. Ostrzeżenia miały dotyczyć spisku służb specjalnych, montowanego w grudniu 2004 roku i w maju 2005 roku. Gilowska miała na ten temat rozmawiać z jedną ze swych ówczesnych klubowych koleżanek.
- Zostałam ostrzeżona przez znaną posłankę Platformy Obywatelskiej, która powoływała się na rozmowę z bardzo ważnym, kluczowym dla ówczesnych służb generałem. Chciała mnie uprzedzić, iż montowana jest akcja przeciwko mnie, oparta na fałszywych papierach, bardzo mocna. A tropy tej akcji prowadzą do Poznania - takie oświadczenie Gilowska wygłosiła, wchodząc do rządowego hotelu Parkowa, gdzie toczy się przesłuchanie. Byłą szefową resortu finansów przepytują prokuratorzy z Gdańska.
Jednocześnie zaapelowała, by wyjaśnić „tę tajemnicę” i ujawnić dokumenty, które posiada Rzecznik Interesu Publicznego. Zyta Gilowska uważa, że ewentualne umorzenie sprawy przed sądem lustracyjnym pozbawi ją prawa do wglądu w dokumenty. Decyzję na ten temat sąd podejmie jutro.
Zyta Gilowska została oskarżona przez RIP o kłamstwo lustracyjne. W związku z tym była szefowa resortu finansów została odwołana z rządu. Zdecydowała się jednak na złożenie doniesienia do prokuratury, w którym oskarża RIP o „szantaż lustracyjny” – dokument dotarł do prokuratury wczoraj.