Firmy, które nie płacą pracownikom na budowie autostrady A1 koło Torunia mają do 15 marca uregulować większość zaległości i wrócić na plac budowy - to ustalenia po spotkaniu przedstawicieli polsko-irlandzkiego konsorcjum z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad w Bydgoszczy. Właściciele firm, które nie mogą się doprosić o pieniądze, wątpią jednak w te obietnice.

Zobacz również:

Wiadomo, że chodzi o około 30 milionów złotych. Na spotkaniu w siedzibie GDDKiA w Bydgoszczy przedstawiciele konsorcjum pięciu firm tłumaczyli, że zaległości powstały, gdy musieli wyłożyć znaczne kwoty na materiały budowlane. W spółkach trwają próby uruchomienia dodatkowych środków - mówi rzecznik bydgoskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Tomasz Okoński. A pieniądze są potrzebne natychmiast, bo mniejsze firmy zaczęły już zgłaszać długi do sądów. Problemy ma m.in. Hydrobudowa z grupy PBG, z którą sądzi się Mostostal Słupca.

15 marca, czyli koniec umownej zimy

Generalna Dyrekcja otrzymała zapewnienie, że większość długów zostanie spłacona do 15 marca. Dokładnie wtedy kończy się tzw. "przerwa zimowa", czyli ujęte w kontrakcie trzy miesiące, podczas których wykonawca ma prawo zatrzymać prace np. z powodu niskich temperatur. Wykonawca z tego prawa zaczął korzystać, więc przed upływem tego terminu trudno go rozliczać z postępów. Jeśli jednak po 15 marca robotnicy nie wrócą do pracy, będzie jasne, że o ukończeniu autostrady w terminie nie może być mowy. Na razie nie zakładamy czarnego scenariusza, trwa przerwa zimowa, a my liczymy na to, że do 15 marca wykonawcy znajdą dodatkowe środki - mówi Okoński.

Wiele wskazuje jednak na to, że czarny scenariusz jest jak najbardziej możliwy.

Kto wróci na budowę?

Wszystko dlatego, że podwykonawcom może być trudno ruszyć z pracami po wyznaczonym terminie. Z pracy przy budowie trzeciego odcinka A1 z Brzezia do Kowala zrezygnowało około 140 ludzi, a opinia zleceniodawcy, który nie płaci, może poważnie utrudnić polsko-irlandzkiemu konsorcjum znalezienie nowych pracowników. Wrócimy, jak zaczną płacić, do tego czasu nie ma o czym mówić - zapewnił reportera RMF FM właściciel jednej z małych firm dostarczających na budowę dźwigi. Jeśli z góry nie przyjdą pieniądze, to leżymy. Jak tak dalej pójdzie, zabraknie pieniędzy na telefony i mieszkania dla pracowników - komentuje z kolei przedstawiciel podwykonawcy, który woli zachować anonimowość.

Jego zdaniem powrót ekip do pracy po 15 marca jest nierealny. To będzie cud, jeśli autostradę uda się ukończyć do końca roku - podsumowuje.