Po prawie dobie udało się naprawić uszkodzoną rurę ciepłowniczą w Gdańsku. W ciągu godziny ma zacząć się nawadnianie całej sieci ciepłowniczej.
W miejscu awarii wykonywane są już ostatnie spawy ciepłociągu. Jednak jak zapewnił rzecznik Gdańskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, większość mieszkańców obszaru objętego awarią ma już ogrzewanie. Najdłużej na powrót ciepła będzie czekać część mieszkańców Oruni.
Awaria dotknęła 1100 budynków i około 50 tysięcy mieszkańców pięciu gdańskich dzielnic. Ciepło nie docierało na Szadółki, Chełm, Dolną i Górną Orunię, Ujeścisko oraz do części osiedla Wzgórze Mickiewicza. Jeszcze wczoraj wykonano tak zwany by-pass, czyli specjalne obejście uszkodzonego miejsca ciepłociągu. Dzięki temu mniej więcej połowa pozbawionych ogrzewania mieszkańców mogła liczyć chociaż na "letnie kaloryfery". Komfortowo nie jest ale dobre i to. Zobaczymy, co będzie, mam nadzieje, że się uwiną z tym lada moment, bo święta bez ogrzewania wesołe nie będą - mówił o poranku mieszkaniec Chełma.
W tym momencie trwa już spawanie uszkodzonego ciepłociągu. To ostatni etap technicznych prac tu na miejscu. Kolejnym będzie nawodnienie sieci. Potrwa mniej więcej 4 godziny. Ogrzewanie wróci do wszystkich mieszkańców we wczesnych godzinach popołudniowych - obiecuje Grzegorz Blachowski, rzecznik prasowy Gdańskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej.
Mimo to, niektórzy mieszkańcy obawiają się o to, czy w ich domach będzie ciepło, gdy będą siadać do wigilijnego stołu. Kto wie, kto wie, jak to będzie. Widzę po tym zakresie robót. Nikt nie jest durny. Widać, że to wszystko jest rozgrzebane - mówił mieszkaniec Gdańska spotkany w miejscu awarii przez naszego reportera.
Rura pękła wczoraj przed południem pod jezdnią ul. Pobiedzisko na osiedlu Wzgórze Mickiewicza. Wypływająca z ciepłociągu woda o temp. ok. 80-90 st. C poparzyła nogi trzem osobom. Dwóm przechodniom i ratownikowi medycznemu, który udzielał im pomocy. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną awarii.